Violetta-Moja Historia
sobota, 11 kwietnia 2015
Prośba..
CZeść Tu Lena. Mam ogromną prośbę jak już wchodzicie na bloga i czytacie posty to zostawiajcie komentarze. To wszystko z mojej strony.
środa, 5 marca 2014
One Shot:Niemożliwe a jednak....
Naty i Maxi
-Tato..opowiesz nam Bajkę...
-Pewnie...ale to nie bedzie bajka...to co wam opowiem zdarzyło się naprawdę:
''Opowiem wam o pewnej dziewczynie która była samotna,nieszczęśliwa,ale pojawił się ktos kto do końca zmienił jej życie.Ona;Byla spokojną,miłą,inteligętna dziewczyną.Nie miała przyjaciół,znajomych,ani nawet rodziny,mieszkała w domu dziecka,jej rodzice zgineli w wypadku samochodowym 2 lata temu.Od tamtej pory mieszkała w Buenos Aires,była sama,nie znała tam nikogo.Natalia tak jak codzinnie szła parkiem do szkoły,uczyła się w internacie,tam wszyscy sie z niej naśmiewali,kpili z niej tylko dlatego że była inna.w pewnym momencie przechodziła koło szkoły muzycznej On beat,widziała tam wielu szczęśliwych ludzi,nikt tam nie był sam,kazdy miał kogoś,na kogo mógł liczyć,wszyscy byli tam szcześliwi,śmiali sie,spiewali,tanczyli,byli sobą.Tego właśnie brakowało Natalii,tego szcześcia,przyjaźni,nie miała nikogo,kto by dał jej to wszystko.Zamyśliła się.....wpadła na jakiegos chłopaka....znała go tylko z widzenia.
-Przepraszam-powiedziała-Nie zauważyłam cię.
-Nie to ja przepraszam...Jestem Maxi.-przedstawił sie chłopak-A ty jesteś..?
-Ja..jestem...juz spóźniona-spanikowała,z nikim wcześniej nie rozmawiała,nikt nie zwracal na nia uwagi.Nie miała kontaktu z żadną osobą.W końcu doszla do szkoły,jej dzien zaczą sie tak jak zwykle...kazdy ją wyzywał,kpił z niej..chociaz była jedna osoba która,sie z niej nie śmiała..miała na imie Lara,zwykła dziewczyna tez była sama,nie miła przyjaciół,była nieśmiała..mieszkała w bogatej rodzinie,ale nawet oni nie zwracali na nia uwagi..Lara nigdy nie mowiła że jest bogata, bo bała sie że polubia ja za to że ma pieniadze,a nie za to jaka jest.Nadszedł czas lekcji,Navarro siedziała w ostatniej ławce,nigdy sie nie zgłaszała,zawsze pracowała sama.
-Natalio,może ty nam odpowiesz na pytanie?-zapytała nauczycielka-Dlaczego właśnie w XVw. nasiliły się podróże pozamorskie?
-Ymm....em...nie wiem-nagle wszycy wybychneli smiechem,oprucz Lary.
-Oj Natalio...siadaj...To może Lara?-Lara tylko pokiwała głową na Nie.-Nie..dobrze,koniec lekcji-Przerwa obiadowa,Natalia podazyła do stołówki,wzieła hamburgera i kole,usiadła przy stoliku,zawsze siedziała sama,nikt nigdy do niej nie podchodził,aż do teraz.
-Hey,mogę sie dosiąść?-Natalia tylko pokiwała głową twierdzaco-Jestem Lara a ty pewnie jestes Natalia,zgadza sie?
-Tak-powiedziała niesmiało,nie wiedziała co ma powiedzieć,nikt wsześniej się do niej nie dosiadał.-Dlaczego to robisz?-w koncu wydusiła z siebie pierwsze pytanie.
-Ale co?
-Dlaczego siedzisz i rozmawiasz ze mna?Nikt mnie tu nie lubi,kazdy sie ze mnie nasmiewa,wszyscy tu kpią ze mnie.Uczę się tu już 2 lata a ty tak nagle podchodzisz i sie dosiadasz!Po takim czasie??.
-Chciałam cię lepiej poznać.
-Tak akurat...raczej się ze mnie pośmiać.
-Nie to nie prawda...ja tez jestem sama,nie mam żadnych przyjaciół,a moi rodzice nie zwracaja na mnie uwagi...pewnie twoi są lepsi,zawsze mają dla ciebie czas-Natalia posmutniała i uroniła jedna łzę-Powiedziałam cos nie tak?
-Nie,nie wszystko okey tylko że....ja nie mam rodziców,mieszkam w domu dziecka..
-Oł..ja nie wiedziałam..przepraszam.
-Nie musisz,tez przepraszam,że się tak zachowałam,tylko..że nikt nigdy ze mna nie rozmawiał i jakos tak dziwnie sie poczułam..-wyjasniła Natalia
-Spoko wiem jak to jest.Masz ochote wyjsć dzisiaj do kina?-Zapytała Lara..odrazu polubiła Natalie,poczuła jakby wreszcie poznała kogos,kto jest tak podobny do niej.
-Jasne.Tylko jest problem...nie wolno mi wychodzic poza teren bidulu.
-Nie przejmuj sie tym raz na jakiś czas możesz chyba wyjść-Lara się zaśmiała.To wpadne po ciebie o 16.00 Pa.
-Pa.-Natalia sie usmiechneła, wreszcie poznała jakaś dziewczyne,bardzo ja polubiła.Była szcześliwa,to była jedyna osoba która sie z niej nie smiała,która dobrze znała jej sytuację.Mijały kolejne godziny,Navarro wróciła do domu dziecka,od razu poszła do swojego pokoju.Dochodziła 16.00 a Navarro jeszcze nie była gotowa,nie miała w co sie ubrac,nie miała zbyt dużo ciuchów...wreszcie coś znalazła,nie było to najlepsze,ale jednak coś.Opiekunowie Natalii zgodzili sie na jej wyjście,Lara juz czekała na dole.Po długim seansie,Navarro i Baroni wybrały sie do pizzeri,długo rozmawiały,bardzo sie zakumplowały,miały wiele wspólnego.Po pewnym czasie podszedł do nich pewien chłopak,był to ten sam chłopak ktorego Natalia spotkała,przed Studio.
-Witaj Laro.-przywitał się chłopak.
-Hey...to jest Natalia,a to Maxi..
-A więc tak masz na imię.
-To wy sie znacie?-Zapytała zdziwiona Lara.
-Tak..mieliśmy okazję-odpowiedziała Natalia.
-Moge sie dosiąść?
-Jasne siadaj.-powiedziała Lara
-Nie masz nic przeciwko?
-Nie...-odpowiedziała ze spuszczoną głową Natalia.
-To ja pójde po cos do picia..chcecie coś?
-Dla mnie woda..
-Sok jabłkowy.-Gdy Lara poszła po napoje,Maxi wykorzystał okazje i postanowił poznać dziewczynę...długo razem rozmawiali,po kilku godzinach wszyscy wrócili do siebie.Natalia dużo myslała o nowych znajomych,wreszcie nie była sama,miała kogos z kim,mogła pogadać.Wstała rano,umyła się,ubrała i zeszła na śniadanie,dzień zaczał sie tak jak zwykle,Navarro szła parkiem do szkoły,po drodzie spotkała Lare,razem z nia poszła do Studio spotkac się z Maxim.Były bardzo zdziwione ta szkoła była wspaniała,muzyka,śpiewy,taniec,po prostu spełnienie marzeń.Weszły do jednej z sal spotkały tam Maxiego w towarzystwie jego znajomych.
-Hey Maxi!!-powiedziały razem.
-Hey dziewczyny!!Co tu robicie?
-Przyszłyśmy cię odwiedzić...ale widzę że jestes zajęty.
-Nie,skąd jeszcze sie nie zaczeły zajęcia,wiec nic nie robimy...a właśnie to jest:Leon,Violetta,Marco,Francesca,Andres,Lena,Brodwey,Camila,Federico iLudmila.
-Miło was poznać-odpowiedziały razem.
-Ja jestem Natalia,a to jest Lara.My musimy już iść,dozoba w parku Maxi.Paa
-Pa.-Natalia wraz z Larą udały się na zajęcia do szkoły.Ich dzień był inny niż poprzednie,zgłaszały sie na lekcjach,śmiały sie,siedziały razem wszedzie gdzie sie da.Ich wspaniły dzień się zakończył,po szkole spotkały sie jeszcze z Maxim,Natalia bardzo go polubiła,co zauwazyła Lara.Po długim dniu spendzonym z przyjaciółmi Natalia wróciła do ośrodka,nie chciała tak dłuzej życ,chciałaby mieć w końcu prawdziwą rodzinę,taka ktora by ja kochała ponad życie,ktora traktowała by ja jak własną córkę.Navarro mogła tylko pomarzyć za każdym razem gdy ktoś chciał ją zaadoptować,po chwili sie rozmyślał,uważali że była zbyt cicha,niesmiała,ale w środku była inna,była pełna życia,była szczęśliwą dziewczyną mimo że tego tak nie okazywała.Mijały tygodnie Natalia i Maxi bardzo się do siebie zblizyli,mozna nawet powiedzieć że cos do siebie czuli.Lara bardzo pragneła mieć siostrę,ale nie taką malutka,tylko w swoim wieku,pomyslała żeby poprosić o adopcje pewnej dziewczyny,tak tez zrobiła.Miną miesiąc Natalia miała wreszcie rodzinę,miała siostrę,jednocześnie najleszą przyjaciółkę,zaczeły się uczuc w studio.Jednak jej szczęście nie trwało długo,Navarro uczac się w studio zakumplowa się z paczką Ludmily,Maxi i Lara się od niej odwrócili,przestali sie z nią przyjaźnić.Nati bardzo to zabolało,nie wiedziała o co im chodzi,dlaczego nie zwracaja na nia uwagi,ktoś kogo tak kochała,nagle sie od niej odsuna nie rozumiała tego,za każdym razem gdy wracała ze szkoły do domu Lara się do niej nie odzywała.Rodzice dziewczyn nie wiedziały o co chodzi nie potrafili ich rozgryść,doszli do wniosku że nic z tym nie zrobią.Mina kolejny tydzień,a Natalia dalej czuła sie samotna,powróciły stare wspomnienia,wszystkie niemiłe chwile.Nie mogła sie na niczym skupić,nie myslała na lekcjach,gdy tanczyła myliły jej sie kroki,gdy śpiewała słowła się jej przekrecały.Skonczyły się zajecia,Nati postanowiła iśc do parku,była strasznie zamyslona,po drodze spotkała swoich przyjaciół,ci nie zwracali na nia uwagi,w pewnym momencie Natalia usłyszała pisk opon,a potem widziała tylko ciemność.Jej przyjaciele widzieli cały wypadek od razu zadzwonili po karetke.Pomoc natychmiast sie pojawiła na miejscu.Lara i Maxi pojechali tuz za karetka,nie wiedzieli co się dzieje z ich przyjaciółką,Maxi widząc jak Natalie zabiera karetka poczuł ukłucie w sercu,powiedział o tym wszystkim Larze,powiedził co poczuł widząc wypadek,co czuł gdy Natalia tak bardzo się zmieniła,co czuł gdy ta stała się wredna dla ludzi,po tym jak stała sie druga Ludmilą.Lara wiedziała co dokładnie czuł jej przyjaciel,czuł to samo co Natalia gdy sie dowiedziała że Maxi traktuje ja tylko jak przyjaciółkę.Oboje byli w sobie zakochani,lecz bali się o tym powiedziedzieć.Mijały godziny Maxi wraz z Larą czekali na korytarzu na jakie kolwiek wieści...dalej nic.Po chwili z sali Natali wyszedł lekarz.
-Doktorze co z moją siostrą??-zapytała zdenerwowana.
-Przepraszam ale narazie nie mogę udzielic żadnych informacji...powiedział po czym wyszedł.Po kilku minutach pojawili się rodzice Lary.Gdy córka wytłumaczyła im wszystko,zrozumieli że zbyt mało czasu poświęcali corką,tak naprawdę jakby ich w ogóle nie było.Musiało dojść do wypadku aby przejrzeli na oczy jak złymi rodzicami byli przez te kilka lat.Co chwile do sali Natali wchodzili lekarze po czym ponownie wychodzili,przyjaciele Maxiego pojawiali się.Nagle z sali wyszedł lekarz.
-Panstwo Baroni?
-To my.-odpowiedziała Matka Lary.
-Państwa corka jest w ciężkim stanie,ma złamaną rękę,połamane żebra bardzo ciężko jej się oddycha,i jest w śpiączce.-po tych słowach,wyszyscy zbledli,nie mogli w to uwierzyć.
-Ale będzie żyła tak?-wyrwała się Lara.
-Narazie nic o tym nie możemy powiedzieć.Przykro mi.Panna Navarro...
-Baroni..
-Panna Baroni przejdzie operacje która zadecyduje o tym czy będzie żyła...przepraszam ale musze już iść.
-Można do niej wejść?
-Tak ale nie na długo.-Lara wraz z rodzicami weszła do sali siostry,usiadła przy jej łóżku,po czym zaczeła płakać.Rodzice probowali ja uspokojić...nie dali rady..Lara miała wyrzuty sumienia to przez nią to wszystko się potoczyło,to przez nią jej siostra może umrzeć.po chwili do jej sali wszedł Maxi.
-Lara jest już 22.00 powinnaś iść do domu.
-Nie..nie zostawie jej samej,to wszystko moja wina.
-Nie mów tak to nie twoja wina...idź ja z nią zostanę.-Lara wstała z miejsca zabrała swoja kurtkę i toorebkę i wyszła.Maxi siedział przy Nati,nie spuszczał z niej wzroku..dopiero teraz zrozumiał że źle postompił odwracajac sie od niej,powinien ją wspierać byc przy niej,mimo najgorszej kłótni.Wiedział że ją kocha,ale nigdy nie umiał się do tego przyznać,teraz widząc Natalie w takim stanie jest gotów zrobic wszystko,wyznac co do niej czuje,nawet gdyby miała sie juz nigdy nie obudzić.
-Natalio..to przeze mnie tu leżysz,to przezemnie możesz teraz umrzeć,nie chcialem żeby to się tak skonczyło,po prostu gdy ty zaczełas się kumplowac z Ludmilą,zmieniłaś się,byłaś taka jak ona.To mnie zabolało...widziałem ciebie codziennie,ale nigdy nie mogłem do ciebie podejść,pogadac,pośmiać się z tobą...a muszisz wiedzieć że uwielbiam twój usmiech...kiedys byłaś zupełnie inna,nieśmiała,zamknieta w sobie....to w takiej dziewczynie sie zakochałem...to do takiej dziewczyny poczułem cos czego nigdy nie czułem,to przy takiej dziewczynie byłem naprawde szczęśliwy,byłem po prostu sobą.Kocham ciebie...taką jaką jesteś,a nie taką jaką chciałabyś być.-powiedział i wstał,miał juz wychodzic z sali,gdy nagle usłyszł ciche szlochanie,odwrócił się i ujarzał piekny uśmiech Natali i te piękne brązowe oczy.Nikt nie spodziewał się tego że Nati obudzi się jeszcze przed operacja ratujacą jej życie,ale Maxi wiedział że gdzies tam w środku Natalia go słyszy,że gdzies tam jest w środku ta dziewczyna którą tak bardzo kocha.-Nati...ty...ty sie obudziłaś?!
-Tak...i słyszałam wszystko co mowiłeś-powiedziała cicho nie mogąc wydobyć z siebie juz żadnego słowa.
-Wiedziałem....wiedziałem że gdzies tam w srodku mnie słyszysz,że gdzies tam jest ta Natalia w ktorej sie zakochałem.że gdzies tam dalej jestes sobą-powiedział po czym szybko wyjął telefon i powiadomił o tym Larę,podbiegł do Nati i mocno przytulił po czym złączył ich usta w namiętbym pocałunku,ale jednego nie był pewien...czy ona tez go kocha.Oderwal się od Baroni(Natali)po czym zadał meczące go pytanie-Nati...czy ty ...Kochasz mnie??-Baroni nie wiedziała co ma powiedziec,tak kochała go ale nie umiała się do tego przyznać.
-Tak Maxi kocham cię od kąd cie pierwszy raz zobaczyłam ale...
-Ale?
-Jest ktoś,kogo nie chcę zranić,nie chce stracić.
-Kto taki?-zapytała zdziwiony brunet.
-Lara...ona....też jest w tobie zakochana...zna cię dłużej..za kazdym razem gdy wracałam do domu ona płakała,pytałam ,,co się stało?'',dlaczego płacze?A ona odpowiadała wciąż to samo''Maxi się stał,ja go kocham,ale on tego nie odwzajemnia,on kocha inną''nigdy mi nie powiedziała że chodzi o mnie.Kiedys usłyszałam waszą rozmowę i obiecałam sobie że nigdy jej nie zranię nie stanę jej na przerzkodzie.
-Dlaczego?To ciebie Maxi kocha nie mnie,ja to zrozumiem-w pewnej chwili w drzwiach pojawiła się Lara-Nie moge stanąć ci na przeszkodzie,wy się kochacie i powinniście być razem.
-Lara...ja nie chcę stracic mojej jedynej siostry...-Nati uroniła łzę.
-Nie stracisz,zawsze bede twoja siostra,a teraz zranisz mnie jedynie tym jak nie zgodzisz się być z Maxim,a wieć jak?
-Kocham cie Maxi.
-Ja tez cie kocham-powiedział i złączył na ustach Nati pocałunek.Mijały miesiące Nati i Maxi byli ze sobą szczęśliwi,zawsze byli razem,wspierali sie w każdej trudnej dla nich sytuacji,nigdy sie nie opuszczali.Teraz sa szczęsliwym małżenstwem,mają dwojkę wspaniałych dzieci,przyjaciół,prawdziwą rodzinę.Natalia nigdy nie przypuszczała że po śmierci swoich rodziców będzie taka szczęśliwa,że jej największe marzenie się spełni,myślała że to niemożliwe a jednak.KONIEC.
-Zawsze opowiadasz nam tę sama historię...nigdy się nie znudzi.Dlaczego ona jest aż taka ważna??
-Ponieważ jest wyjątkowa i może was wiele nauczyć....a tak naprawdę gdyby nie ta historia nie mielibyście tak wspaniałej rodziny.
-Wasz tata ma rację....gdyby nie to co się wydarzyło kilkanaście lat temu nie byłoby nas tutaj....nie bylibyśmy tacy szczęśliwi....A ciocia Natalia nigdy doświadczyłaby co to jest miec prawdziwa rodzinę.Zawsze kryłaby sie we własnym cieniu,a teraz Cocia Natalia i Wujek Maxi bedą żyli długo i szczęśliwie...
-Masz racje mamusiu....dzięki tej historii mam nowe marzenie skoro cioci Natalii sie spełniło może mi tez sie spełni....to wszystko jest takie niemożliwe a jednak.
..............................................
Hey to moj drugi One Shot,nie wyszedł zbyt dobrze ale ważne że jest.Powiem tylko tyle,że mnie się bardzo podoba i to jest najwazniejsze,chciałabym jednak znać wasze zdanie,więc prosze o komentarze.Rozdział pojawi się niedługo bądzcie cierpliwi.Ps:przepraszam za tak długa przerwę.
niedziela, 9 lutego 2014
Rozdział III cz.1
Violetta
Aż w końcu wpadłam na....Diego?!O nie tylko nie to,mogłam zostac w tym głupim szpitalu i tam się poryczeć. Probowałam go wyminac ale nie udało mi się to,Diego mnie zatrzymał.
-Violetta?!Pogadajmy..-powiedział po czym sie odwróciłam
-Nie Diego,nie mamy o czym gadać.Cześć.-powiedziłam po czym chciałam odejść ale Diego złapał mnie za
nadgarstek .
-Mamy o czym....chce ci to wszystko wyjasnić...
-Nie chce żadnych wyjaśnień....już raz przez to przechodziłam i nie chcę więcej.
-Proszę wysłuchaj mnie.
-Zostaw ja Diego..!!
-Marco,Maxi co wy tu robicie?-zapytalam.
-To co powinniśmy...Diego odczep się od niej...-powiedział Marco po czym pokazał mi abym podeszła do nich.Tak też,zrobiłam Diego nie wiedział co powiedzieć,chyba był zdziwiony tym co własnie usłyszał od swojego przyjaciela.
-Marco,jestesmy przyjaciołmi...-Marco nie dał mu dokończyć.
-Nie jesteśmy juz przyjaciółmi,po tym co zrobiłeś mojej siostrze ani ona ani ja ani nikt z nas ci nie wybaczy,zarniłeś ja..Chodz idziemy Violu...-Marco dobrze mówi nie potrafie wybaczyc Diego,juz raz przez to przechodziłam i nie mam zamiaru drugi raz.Razem z Marco i Maxim udałam się do Resto,spotkalismy tam naszych przyjacioł,od razu opowiedziałam im o całej tej sytuacji,wszyscy byli zdziwieni tym że Diego walczy o odzyskanie mnie,wcale sie im nie dziwie dawny Diego miał by to gdzieś,on się zmienil.Zaraz chwila co ja wygaduje Violka on sie nie zmienił jest taki sam jak kiedys...nie nie jest yghh,dlaczego ja sie tym tak przejmuje.Z moich rozmysleń wyrwał mnie głos Leona.
-Viola,Violetta....Violka!!!
-Co?Sorry Leon zamysliłam się.
-Zauważyłem...możemy pogadać w cztery oczy?
-Jasne,ale nie tutaj,chodzmy to studio.
-Okey
Po 10 minutach bylismy w Studio,od razu poszlismy do sali Angie.
-Violetta,dlaczego wybiegłas tak nagle ze szpitala?
-Bo Lara mnie tam nie chciała.
-Ale ja tak..-po tym co powiedział Leon zamurowało mnie.
-Jak to ty tak?Nie rozumiem..
- Tak..Lara to moja dziweczyna....ale ty jestes moją przyjaciołka i nie obchodzi mnie to czy Lara cie tam chce czy nie..ważne jest to że chciałaś ją odwiedzić..wybaczyć jej to co robiła ci przez tyle lat.
-Dopiero teraz zauważyłes że Lara mnie krzywdziła!!To gratuluje spostrzegawczości!!!-Chciałam wybiec ale Leon mnie zatrzymał.Podszedł do Keyboarda i zaczął grać ,,Podemos''
No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.
Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.
Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz
Popłynely mi łzy,od razu wrociły wszystkie wspomnienia te dobre i te złe.Nie wiedziałam co mam powiedziec po prostu się popłakałam,Leon mnie przytulił i odprowadził do domu.Napisałam jeszcze coś w pamiętniku i poszłam spac.Snił mi sie dziwny sen a mianowice:
''Szłam powoli parkiem gdy na ''naszej ławce'' ujrzałam Leona,siedział i grał cos na gitarze postanowiłam podejść i z nim pogadać.Leon wstał,przywitał się ze mną,wziął gitarę do ręki i zaczął grac jakąś piosenke nie znałam słów,ale zaspiewałam razem z nim,w pewnym momncie Leon zbliżył się do mnie a ja do niego,juz nasze usta miały się zetknąć gdy nagle zadzwonił telefon...''
wstałam szybko i spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła do mnie Naty,natychmiast odebrałam.
''Rozmowa Telefoniczna''
-Hallo?
-Violetta,to ty?-zapytała przyjaciółka,przez telefon słyszałam jak płacze.
-Tak,Natalia,co się stało?
-Violu,mogłybyśmy się dzisiaj spotkać?-wciąż płakała
-Tak,jasne.To spotkajmy sie o 10.00 w Resto okey?
-Okey,dziękuje i przepraszam że dzwonie o 2 w nocy.
-Nic sie nie stało.Pa
-Pa
''Koniec rozmowy''
Ciekawe co się stało,Naty płakała,była czymś załamana muszę koniecznie się z nią spotkać.A teraz idę spać.
Naty
Siedziałam w Resto i czekałam na Violę,musze z nia pogadać jestem strasznie załamana,chcę się komuś wyżalić.Odkąd odeszłam od Ludmily,zaprzyjaźniłam się z Violą,to ona zawsze jest przy mnie,to ona mnie wspiera,zawsze mogę na nią liczyć i jej zaufać.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Violetty.
-Hey,Naty.
-Hey Violu.
-Mów co się stało,byłaś wczoraj strasznie załamana.
-Bo...Maxi on...on pocałował Camile na moich oczach-popłakałam się,nie mogłam w to uwierzyć.Ale widziałam to na własne oczy jak on mógł mi to zrobić.
-Ale jak to?To niemożliwe.
-A jednak.Mam nawet zdjęcie,dał mi je Andres,do tego Maxi udawał że mnie w ogóle tam nie widział i że to Cami go pocałowała!!!!-wyjełam telefon i pokazałam Violi to zdjęcie. Violetta zrobiła zdziwioną minę.
-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Jak to co rozstać się z nim-posmutniałam.Nie mogłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądało moje życie bez Maxiego.-Mogę cię o cos po prosić?
-No jasne mów.
-Mogłabym sie do ciebie wprowadzić na kilka dni,dosłownie na tydzień obiecuję.
-No Pewnie,zawsze możesz do mnie przyjść,kiedy tylko chcesz,ale jeszcze musze pogadać z Fran.
-Okey,nie ma sprawy.
-Poczekaj,napisze do niej.
Violetta
Do;Fran
Hey,jestem właśnie z Naty w Resto i mam takie jedno pytanie,może się do nas Naty wprowadzić na kilka dni,pokłóciła się z Maxim i nie ma co z sobą zrobic więc jak?
Od;Fran
Hey,no jasne.O co chodzi dokładnie?
Do;Fran
Zaraz wracam do domu,wszystko ci opowiem dzięki.Pa:*
Od:Fran
Okey,czekam.Pa:*
-I co?-zapytała mnie przyjaciołka
-Zgodziła się.
-Okey,dziękuję-powiedziała po czym mnie mocno przytuliła powiedziała że wpadnie wieczorem i poszła.Ja postanowiłam wrócić do domu,gdy byłam na miejscu,Fran o wszystko zaczeła pytać.Opowiedziałam jej wszystko dokładnie,była zdziwiona tym co własnie usłyszała.
Naty
Po spotkaniu z Vilu,wróciłam do domu.Od razu zaczęłam pakowac walizki.W pewnym momencie do pokoju wszedł Maxi.
-Naty,co ty robisz?
-Nie widzisz wyprowadzam się.
-Co? Dokąd?
-Do Violetty.
-Dlaczego?Naty myślałem że już mi wybaczyłaś że jest wszystko okey.
-To źle myślałeś,nie moge zostać tu po tym, co mi zrobiłeś!!I to nie był pierwszy raz!!Myślałam że mnie kochasz,widocznie się myliłam!!
-Naty,ale ja cię kocham!
-I tak to okazujesz,całujesz się z inną!!Ty kochasz Camilę prawda?-nie dostałam odpowiedzi-Wiedziałam.
-Naty,zaczekaj.
-Nie Maxi,z nami koniec!!-powiedziałam po czym wyszłam z domu usłyszałam tylko ciche,,przepraszam''ale jedno przepraszam niczego nie naprawi.Wsiadłam do samochodu,od razu udałam się do domu przyjaciółek. Wpusciły mnie do srodka,wszystko im opowiedziałam,nie spodziewały się ze Maxi jest zdolny do czgoś takiego,a jednak,widocznie nie znały go tak dobrze.Chwile jeszcze rozmawiałyśmy,zjadłyśmy kolację po czym udalismy się do swoich pokoi,nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o Maxim i o tym co mi zrobił.Około 1 w nocy zasnęłam.Wstałam wcześnie rano i zeszłam na dół,był tam tylko Marco,widocznie dziewczyny jeszcze spały.Zjadłam sniadanie i wyszłam do studio lekcje zaczynały się dopiero za godzine ale nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu musiałam sie przejść. Weszłam do sali Angie,podeszłam do keyboardu i zaczełam coś grać,nigdy mi nie wychodziło pisanie piosenek ale tym razem było inaczej,napisałam ją z mysla o Maxim,po chwili do sali weszła Ludmila.
-Naty,co ty tu robisz?Wyjdz stąd,chcę pocwiczyć.
-Ta jasne już idę...głupia blondynka-powiedziałam cicho ale i tak usłyszała
-Co takiego?
-Nic.Pa-wyszłam z sali i wpadłam na Maxiego czemu ja mam takiego pecha.
Maxi
Właśnie wchodziłem do studio gdy wpadłem na Naty.Cieszyłem się z tego poniewaz chciałem jej wszystko wytłumaczyć.Kocham ja i nie przezyję jeżeli mi nie wybaczy.
-Przepraszam-powiedziała-O a jednak nie.Cześć.
-Naty?!
-Co?
-Proszę wysłuchaj mnie..
-Okey masz 2 minuty.
-Sluchaj,już ci mowiłem to nie ja pocałowałem Camile tylko ona mnie,zrozum nie zrobilbym ci tego,za bardzo cię kocham proszę wybacz mi.Nie wiem co zrobię jak mi nie wybaczysz,nie mogę żyć bez ciebie,przy tobie czuję się szczęśliwy,gdy nie ma ciebie obok mnie czuję jakbym stracił cząstkę mojego życia,własciwie już straciłem,to z toba chce byc,to z tobą chce przejść przez wszystkie trudne chwile.To ty jesteś,byłaś i będziesz moją miłością.Natalio Navarro KOCHAM CIĘ i zrobie wszystko żebyś mi wybaczyła.-po tych slowach popłakałam się,Maxi pierwszy raz mówił do mnie w taki sposob,czułam jakbym znowu była pełna życia pełna miłości.Ale nie moge z nim być.
Aż w końcu wpadłam na....Diego?!O nie tylko nie to,mogłam zostac w tym głupim szpitalu i tam się poryczeć. Probowałam go wyminac ale nie udało mi się to,Diego mnie zatrzymał.
-Violetta?!Pogadajmy..-powiedział po czym sie odwróciłam
-Nie Diego,nie mamy o czym gadać.Cześć.-powiedziłam po czym chciałam odejść ale Diego złapał mnie za

-Mamy o czym....chce ci to wszystko wyjasnić...
-Nie chce żadnych wyjaśnień....już raz przez to przechodziłam i nie chcę więcej.
-Proszę wysłuchaj mnie.
-Zostaw ja Diego..!!
-Marco,Maxi co wy tu robicie?-zapytalam.
-To co powinniśmy...Diego odczep się od niej...-powiedział Marco po czym pokazał mi abym podeszła do nich.Tak też,zrobiłam Diego nie wiedział co powiedzieć,chyba był zdziwiony tym co własnie usłyszał od swojego przyjaciela.
-Marco,jestesmy przyjaciołmi...-Marco nie dał mu dokończyć.
-Nie jesteśmy juz przyjaciółmi,po tym co zrobiłeś mojej siostrze ani ona ani ja ani nikt z nas ci nie wybaczy,zarniłeś ja..Chodz idziemy Violu...-Marco dobrze mówi nie potrafie wybaczyc Diego,juz raz przez to przechodziłam i nie mam zamiaru drugi raz.Razem z Marco i Maxim udałam się do Resto,spotkalismy tam naszych przyjacioł,od razu opowiedziałam im o całej tej sytuacji,wszyscy byli zdziwieni tym że Diego walczy o odzyskanie mnie,wcale sie im nie dziwie dawny Diego miał by to gdzieś,on się zmienil.Zaraz chwila co ja wygaduje Violka on sie nie zmienił jest taki sam jak kiedys...nie nie jest yghh,dlaczego ja sie tym tak przejmuje.Z moich rozmysleń wyrwał mnie głos Leona.
-Viola,Violetta....Violka!!!
-Co?Sorry Leon zamysliłam się.
-Zauważyłem...możemy pogadać w cztery oczy?
-Jasne,ale nie tutaj,chodzmy to studio.
-Okey
Po 10 minutach bylismy w Studio,od razu poszlismy do sali Angie.
-Violetta,dlaczego wybiegłas tak nagle ze szpitala?
-Bo Lara mnie tam nie chciała.
-Ale ja tak..-po tym co powiedział Leon zamurowało mnie.
-Jak to ty tak?Nie rozumiem..
- Tak..Lara to moja dziweczyna....ale ty jestes moją przyjaciołka i nie obchodzi mnie to czy Lara cie tam chce czy nie..ważne jest to że chciałaś ją odwiedzić..wybaczyć jej to co robiła ci przez tyle lat.
-Dopiero teraz zauważyłes że Lara mnie krzywdziła!!To gratuluje spostrzegawczości!!!-Chciałam wybiec ale Leon mnie zatrzymał.Podszedł do Keyboarda i zaczął grać ,,Podemos''
No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
Tan solo soy lo que soy.
Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.
Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz
Popłynely mi łzy,od razu wrociły wszystkie wspomnienia te dobre i te złe.Nie wiedziałam co mam powiedziec po prostu się popłakałam,Leon mnie przytulił i odprowadził do domu.Napisałam jeszcze coś w pamiętniku i poszłam spac.Snił mi sie dziwny sen a mianowice:
''Szłam powoli parkiem gdy na ''naszej ławce'' ujrzałam Leona,siedział i grał cos na gitarze postanowiłam podejść i z nim pogadać.Leon wstał,przywitał się ze mną,wziął gitarę do ręki i zaczął grac jakąś piosenke nie znałam słów,ale zaspiewałam razem z nim,w pewnym momncie Leon zbliżył się do mnie a ja do niego,juz nasze usta miały się zetknąć gdy nagle zadzwonił telefon...''
wstałam szybko i spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła do mnie Naty,natychmiast odebrałam.
''Rozmowa Telefoniczna''
-Hallo?
-Violetta,to ty?-zapytała przyjaciółka,przez telefon słyszałam jak płacze.

-Violu,mogłybyśmy się dzisiaj spotkać?-wciąż płakała
-Tak,jasne.To spotkajmy sie o 10.00 w Resto okey?
-Okey,dziękuje i przepraszam że dzwonie o 2 w nocy.
-Nic sie nie stało.Pa
-Pa
''Koniec rozmowy''
Ciekawe co się stało,Naty płakała,była czymś załamana muszę koniecznie się z nią spotkać.A teraz idę spać.
Naty
Siedziałam w Resto i czekałam na Violę,musze z nia pogadać jestem strasznie załamana,chcę się komuś wyżalić.Odkąd odeszłam od Ludmily,zaprzyjaźniłam się z Violą,to ona zawsze jest przy mnie,to ona mnie wspiera,zawsze mogę na nią liczyć i jej zaufać.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Violetty.
-Hey,Naty.
-Hey Violu.
-Mów co się stało,byłaś wczoraj strasznie załamana.
-Bo...Maxi on...on pocałował Camile na moich oczach-popłakałam się,nie mogłam w to uwierzyć.Ale widziałam to na własne oczy jak on mógł mi to zrobić.
-Ale jak to?To niemożliwe.
-A jednak.Mam nawet zdjęcie,dał mi je Andres,do tego Maxi udawał że mnie w ogóle tam nie widział i że to Cami go pocałowała!!!!-wyjełam telefon i pokazałam Violi to zdjęcie. Violetta zrobiła zdziwioną minę.
-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Jak to co rozstać się z nim-posmutniałam.Nie mogłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądało moje życie bez Maxiego.-Mogę cię o cos po prosić?
-No jasne mów.
-Mogłabym sie do ciebie wprowadzić na kilka dni,dosłownie na tydzień obiecuję.
-No Pewnie,zawsze możesz do mnie przyjść,kiedy tylko chcesz,ale jeszcze musze pogadać z Fran.
-Okey,nie ma sprawy.
-Poczekaj,napisze do niej.
Violetta
Do;Fran
Hey,jestem właśnie z Naty w Resto i mam takie jedno pytanie,może się do nas Naty wprowadzić na kilka dni,pokłóciła się z Maxim i nie ma co z sobą zrobic więc jak?
Od;Fran
Hey,no jasne.O co chodzi dokładnie?
Do;Fran
Zaraz wracam do domu,wszystko ci opowiem dzięki.Pa:*
Od:Fran
Okey,czekam.Pa:*
-I co?-zapytała mnie przyjaciołka
-Zgodziła się.
-Okey,dziękuję-powiedziała po czym mnie mocno przytuliła powiedziała że wpadnie wieczorem i poszła.Ja postanowiłam wrócić do domu,gdy byłam na miejscu,Fran o wszystko zaczeła pytać.Opowiedziałam jej wszystko dokładnie,była zdziwiona tym co własnie usłyszała.
Naty
Po spotkaniu z Vilu,wróciłam do domu.Od razu zaczęłam pakowac walizki.W pewnym momencie do pokoju wszedł Maxi.
-Naty,co ty robisz?
-Nie widzisz wyprowadzam się.
-Co? Dokąd?
-Do Violetty.
-Dlaczego?Naty myślałem że już mi wybaczyłaś że jest wszystko okey.
-To źle myślałeś,nie moge zostać tu po tym, co mi zrobiłeś!!I to nie był pierwszy raz!!Myślałam że mnie kochasz,widocznie się myliłam!!
-Naty,ale ja cię kocham!
-I tak to okazujesz,całujesz się z inną!!Ty kochasz Camilę prawda?-nie dostałam odpowiedzi-Wiedziałam.
-Naty,zaczekaj.
-Nie Maxi,z nami koniec!!-powiedziałam po czym wyszłam z domu usłyszałam tylko ciche,,przepraszam''ale jedno przepraszam niczego nie naprawi.Wsiadłam do samochodu,od razu udałam się do domu przyjaciółek. Wpusciły mnie do srodka,wszystko im opowiedziałam,nie spodziewały się ze Maxi jest zdolny do czgoś takiego,a jednak,widocznie nie znały go tak dobrze.Chwile jeszcze rozmawiałyśmy,zjadłyśmy kolację po czym udalismy się do swoich pokoi,nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o Maxim i o tym co mi zrobił.Około 1 w nocy zasnęłam.Wstałam wcześnie rano i zeszłam na dół,był tam tylko Marco,widocznie dziewczyny jeszcze spały.Zjadłam sniadanie i wyszłam do studio lekcje zaczynały się dopiero za godzine ale nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu musiałam sie przejść. Weszłam do sali Angie,podeszłam do keyboardu i zaczełam coś grać,nigdy mi nie wychodziło pisanie piosenek ale tym razem było inaczej,napisałam ją z mysla o Maxim,po chwili do sali weszła Ludmila.
-Naty,co ty tu robisz?Wyjdz stąd,chcę pocwiczyć.
-Ta jasne już idę...głupia blondynka-powiedziałam cicho ale i tak usłyszała
-Co takiego?
-Nic.Pa-wyszłam z sali i wpadłam na Maxiego czemu ja mam takiego pecha.
Maxi
Właśnie wchodziłem do studio gdy wpadłem na Naty.Cieszyłem się z tego poniewaz chciałem jej wszystko wytłumaczyć.Kocham ja i nie przezyję jeżeli mi nie wybaczy.
-Przepraszam-powiedziała-O a jednak nie.Cześć.
-Naty?!
-Co?
-Proszę wysłuchaj mnie..
-Okey masz 2 minuty.
-Sluchaj,już ci mowiłem to nie ja pocałowałem Camile tylko ona mnie,zrozum nie zrobilbym ci tego,za bardzo cię kocham proszę wybacz mi.Nie wiem co zrobię jak mi nie wybaczysz,nie mogę żyć bez ciebie,przy tobie czuję się szczęśliwy,gdy nie ma ciebie obok mnie czuję jakbym stracił cząstkę mojego życia,własciwie już straciłem,to z toba chce byc,to z tobą chce przejść przez wszystkie trudne chwile.To ty jesteś,byłaś i będziesz moją miłością.Natalio Navarro KOCHAM CIĘ i zrobie wszystko żebyś mi wybaczyła.-po tych slowach popłakałam się,Maxi pierwszy raz mówił do mnie w taki sposob,czułam jakbym znowu była pełna życia pełna miłości.Ale nie moge z nim być.
wtorek, 7 stycznia 2014
Rozdział 2
Violetta
Dzisiaj rano dowiedziałam sie ze Diego jest w drodze do Buenos Aires I Co ja mam zrobić,Diego tu przyleci,jeszcze do tego nie wyleci stąd póki mu nie wybacze.A co jeśli mu nie wybacze i będę tego żałować zrobi mi się jeszcze gorzej.Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do dzwi ciekawe kto to?.Po 5 minutach ktos zapukał do moich dzwi,była to Fran:
-Vilu,masz gosćia?
-Tak,a kto to?
-Cześć-moim oczom ukazał się Leon nie wierzylam w to skąd on wie że przylaeciałam.Nie mogłam wydusić ani słowa,byłam bardzo zdziwiona.
-Leon...Co ty tu robisz?skąd wiesz że tu jestem?
-Widziałem ciebie z Fran,pomyślałem że wpadne ale widze że nie jestes w humorze co się stało?
-Leon nie udawaj,przecież dobrze wiesz dlaczego tu jestem,Marco ci pewnie wszystko powiedzial prawda?-wiedziałam że odpowie tak więc nie zdziwiłam się odpowiedzią.
-Masz racje nie powinienem pytać.
-Nie powinieneś,ale skoro już jesteś może powiesz co tam u ciebie?Jak tam Lara?-Nie wiedziałam co odpowie,może się rozstali i zraniłam go tym pytaniem.
-U mnie wszystko dobrze,a Lara-jego twarz pobladła-ona.....ona jest w szpitalu-Leon uronił jedna łzę.
-Leon,przepraszam...nie wiedziałam.
-Nie przepraszaj,jak mogłas wiedzieć skoro cię tu nie było-Leon coraz bradziej posmutniał.
-Ale jak to w szpitalu,jak to się stało?-Leon nic nie odpowiedział-Wiesz jak nie chcesz mówić to nie mów.
-Ona miała wypadek...tydzien temu...spadła z motoru,mnie tam nie było,jak tam dotarłem widziałem tylko lekarzy wnoszących ja do karetki.Zapytałem się o co chodzi okazało się że jest w ciązkim stanie,potracił ja motor kiedy lezała na torze i od tamtej pory,nie obudziala się.-Leon uronił kolejna łzę.-Cieszę sie że żyje,ale czuję sie tak jak by jej nigdy nie było.
-Tak mi przykro-nie wiedziałam co powiedzieć,nie lubiłam Lary,ale zrobiło mi się jej strasznie żal.
-Kazdy tak mówi, ale to nic nie pomoże,Violu nie chcem o tym mówić.
-Rozumiem cię-Rozumiałam go doskonale,wiem jak to jest kiedy ktos kogo kochasz,leży teraz w szpitalu,a ty nie możesz z nim porozmawiać.Uroniłam łzy.
-Violu co się stało?
-Nic..tylko...jak tak teraz opowiadasz o Larze i jej wypadku,przypomniało mi się że jeszcze nie dawno mogłam stracic brata....Leon ...tak bardzo ci współczuje dobrze wiem jak to jest.-Coraz więcej łez napłyneło mi do oczu,Leon mnie mocno przytulił,próbował mnie pocieszyć,ale to nic nie dało.-Leon?
-Tak?
-Czy mogę odwiedzić z tobą Larę?
-Pewnie że tak,kiedy tylko chcesz.
-Dziękuje.
-To przyjde po ciebie jutro o 13.00 okey?
-Okey?
Leon pocalował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili zeszłam na dół,byłam bardzo głodna po całej podróży,dobrze że Marco robi kolację.
Francesca
Leon przed chwila wyszedł,a Viola ze szła na kolację,widać że jest smutna,że ćos ja męczy.Postanowiłam że nie będe zwracać na to uwagi,bo przez jedno male pytanie,moz epoczuc się jeszcze gorzej.Cała kolację przemilczeliśmy,Violetta poszła do łazienki,a Marco do Maxiego,bo miał bardzo pilna sprawę,ja usiadłam na kanapę i napisałam do Cami:
Do;Camila
Hey,nie wiesz może co Maxi chce od Marco?
Od:Camila
Cześć.Nie,niec nie wspominał.
Do;Camila
A Nati,tez nic nie mówiła?
Od;Camila
Hmm..Cos tam wspominała,ale nie martw sie nie chodzi o ciebie.
Do:Camila
Wiem że nie o mnie,ale od kąd Viola wróciła,zachowuje się jakos dziwnie.
Od:Camila
Co?!Viola wróciła,dlaczego ja nic nie wiem!!
Do:Camila
Serio nie wiesz?!o.O Już wszyscy o tym wiedzą.To Brodway ci nie powiedział?
Od:Camila
Nie,nie powiedział,to ja se z nim pogadam.Tylko jak sie czegos dowiem napisze ci.Pa :*
Do:Camila
Dzięki,Pa:*
Odłożyłam telefon i czekałam na Marco,Viola raczej juz nie zejdzie więc pozostało mi czekac na tego wariata.Mineło jakies 15 minut a jego dalej nie ma i co ja mam znim zrobic.Po chwili zeszła do mnie Viola.
-Fran mozemy pogadać?
-Jasne mow co sie stało.
-Wiedziałaś, że Lara jest w szpitalu?
-...Tak wiedziłam.
-Wiesz wydaje mi sie że to przezemnie.
-Co,dlaczego tak myślisz?
-Pamiętasz jak byłam tu 2 tygodnie temu?
-Tak i co?
-Wtedy bez wiedzy Diega spotkałam,się z Leonem i...
-I co?
-I długo rozmawialismy,on zapomniał o spotkaniu z Larą...jak się żegnalismy to przytuliłam go i pocalowalam w policzek widiała nas Lara,popłakała się i uciekła,ja powiedziałam o tym Leonowi on za nia pobiegł,widziałam ich jak się kłuca a w tedy ona powiedziała,że z nimi koniec i poszła,a Loen był cały załamany i to przeze mnie.
-Ej,nie mów tak!1
-Ale to prawda,to przezemnie był ten wypadek!!-Krzyknela i poszła na górę do pokoju,postanwiłam powiadomic o ty Leona.
Do;Leon
Hey Leon przepraszam że tak późno,ale Violetta ma problem i chodzi tez tu o ciebie.
Od:Leon
Hey Fran nic sie nie stało.Ja to tez o mnie o co chodzi?
Do:leon
Wiesz będzie lepiej jak przyjdziesz do mnie,wtedy ci powiem.
Od:Leon
Okey,zaraz będe,akurat jestem w poblizu.
Do:Leon
Dobra czekam.
Czekałam chwile na Leona po 5 min.juz był wszystko mu wyjaśniłam,zrozumiał dlaczego Viola tak mysli i od razu do niej poszedł.
Violetta
Siedziałam w pokoju i płakałam,to przezemnie Lara jest w szpitalu i to przeze mnie może umrzec.Myslałam o najgorszym,aż nagle Leon wszedł do mnie do pokoju.
-Może byś zapukał.
-Cześć Leon,fajnie że przyszedłeś,stało się coś?-aż tak jest ze mna źle-Owszem stało się,dlaczego myslisz że to przez ciebie Lara jest w szpitalu hmm?
-O to ty juz wiesz?
-No pewnie że wiem,Violu to nie jest twoja wina i nigdy nie była.
-Ale jak to jest moja wina!!-krzyknełam i sie popłakałam.
-Violetta,nie mów tak!!Tak Lara jest w szpitalu,ale nie przez Ciebie,zrozum spadła z motoru i stało sie,jak by to miała byc twoja wina skoro ty byłaś poza Buenos Aires.Nie płacz juz-on miał racje nie potrzebnie się obwiniałam,usiadłam i mocno sie wtuliłam w Leona,po chwili zasnełam.
Następnego dnia
Wstałam rano,pamietam tylko że zasnełam wtulona w Leona,jego tu nie ma chyba poszedł do domu.Poczułam piękny zapach,odrazu zrobiłam się strasznie głodna ubrałam sie w swój ulubiony
zestaw i zbiegłam na śniadanie.Jak się okazało Francesca wyszła do Camili,a Marco został w domu.Weszłam do kuchni,gdy zobaczyłam Marco tanczącego z mopem,padłam na podłogę i śmiałam się do bólu.
-I co się śmiejesz,nigdy nie widzałaś jak ktos tanćzy z mopem!!?
-Nie aż do teraz-śmiałam się dalej gdzy do domu wróciła Francesca.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytała
-Marco tanczył z mopem!-powiedziałam dalej się śmiejąc,fran zaczeła się śmiać,a Marco wściekać
-Hahaha bradzo śmieszne,no już spadać stąd bo sniadanie nie dostaniecie-Tak jak powiedział,tak zrobiłyśmy,przez całe śniadanie ja wraz z Fran ciągle smiałyśmy się z Marco,po 5 min.ktos zapukał do drzwi....to był Leon,o jezu na maxa zapomniałam,mam z nim isc odwiedzić Larę.
-Leon?!
-Tak,nie zapomnialas może o czyś?
-Hmm....o jezu Leon przepraszam,poczekaj pięć minut zaraz wracam.
-Chwila gdzie ty idziesz?
-Przebrać się.
-Wygladasz świetnie no już idziemy!!
-Ale Leon.
-Ani słowa nie mam zamiaru czekać na ciebie.
-Dobra,dobra już idę!!
Po 15 minutach bylismy juz w szpitalu,musiałam jak najszybciej iśc do toalety.
Leon
Czekam na Violę już 5 minut,co ona tam robi,następnym razem jej już nie wezmę.Za chwile wchodzimy do Lary,jesli sie obudziła i zobaczy Violę to juz po mnie,one się nie nawidza,a przynajmniej Lara bo Viola zrobiła się jakaś taka przygnębiona gdy usłyszała o wypadku Lary.No nareszcie idzie.
-Dłużej sie nie dało.
-Nie marudz,gdybyś wypił tyle wody,tez by to ci tyle zajeło!!No chodzmy już.
-Okey,okey-po chwili bylismy w recepji,nie wiem gdzie lezy Lara,bo ja przeniesli po operacji.-Przepraszam,gdzie leży Lara Baroni?
-A kim państwo są?
-Jestem Leon Verdas jej chłopak,a to Violetta Castillo jej....najlepsza przyjaciółka.
-Dobrze to....2 pietro sala 108
-Dziękuje
Weszliśmy do windy,i wiechaliśmy na drugie piętro Viola odrazu zaczeła krzyczeć
-Najlepsza Przyjaciółka,serio Leon?!!
-A co miałem powiedzieć,że jesteś dziweczyną której Lara nienawiadzi,Violka pomyśl trochę!!!
-Ygghh...ale ty jesteś głupi.
-Ja,ja jestem głupi,a kto związał się z kimś, kto zdradza cię na prawo i Lewo,bo chyba nie ja!!!
-Diego nie zdradza mnie na prawo i lewo!!
-Tak,to niby dlaczego jesteś w BA hmmm.....gdybym to ja był z tobą,nie zrobił bym ci tego!!
-Tak,ty to zrobiłeś....całowałeś się z Larą!!!!
-To ona mnie pocałowała.
-Przepraszam,panstwa to jest szpital proszę o ciszę.-dobrze że pojawiła się ta lekarka bo to by długo trwało.
-Dobrze,przepraszamy.
-Wiesz Leon nie odzywaj sie do mnie!!
-To ty zaczełaś!!...Ej no Violka!!Uspokuj się.-super obraziła się co ja z nią mam,mogła tu nie przylatywac by był święty spokój.Po chwili weszlismy do sali Lary.Obudziała się nareszcię,po chwili zrobiła mi więlką awanturę,gdy zobaczyła Violettę wściekła się,Viola próbowała jej cos powiedziec a ta jej nie dawała,Violetta uciekła ze szpitala.
Violetta
Nie mogę dłużej wytrzymac,nie cierpię jej,wiecej jej nie odzwiedze,a ja głupia chciałam się z nią pogodzić.Biegłam coraz szybciej aż w koncu wpadłam na.....
-------------------
Hey,Hey jak wam się podobał rozdział?Jak myślicie na kogo wpadła Viola?...Przykro mi z powodu że nikt nie dodaje komentarzy,ale jakos przeżyję.No dobra to 3 kom next rozdział.
Dzisiaj rano dowiedziałam sie ze Diego jest w drodze do Buenos Aires I Co ja mam zrobić,Diego tu przyleci,jeszcze do tego nie wyleci stąd póki mu nie wybacze.A co jeśli mu nie wybacze i będę tego żałować zrobi mi się jeszcze gorzej.Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do dzwi ciekawe kto to?.Po 5 minutach ktos zapukał do moich dzwi,była to Fran:
-Vilu,masz gosćia?
-Tak,a kto to?
-Cześć-moim oczom ukazał się Leon nie wierzylam w to skąd on wie że przylaeciałam.Nie mogłam wydusić ani słowa,byłam bardzo zdziwiona.
-Leon...Co ty tu robisz?skąd wiesz że tu jestem?
-Widziałem ciebie z Fran,pomyślałem że wpadne ale widze że nie jestes w humorze co się stało?
-Leon nie udawaj,przecież dobrze wiesz dlaczego tu jestem,Marco ci pewnie wszystko powiedzial prawda?-wiedziałam że odpowie tak więc nie zdziwiłam się odpowiedzią.
-Masz racje nie powinienem pytać.
-Nie powinieneś,ale skoro już jesteś może powiesz co tam u ciebie?Jak tam Lara?-Nie wiedziałam co odpowie,może się rozstali i zraniłam go tym pytaniem.
-U mnie wszystko dobrze,a Lara-jego twarz pobladła-ona.....ona jest w szpitalu-Leon uronił jedna łzę.
-Leon,przepraszam...nie wiedziałam.
-Nie przepraszaj,jak mogłas wiedzieć skoro cię tu nie było-Leon coraz bradziej posmutniał.
-Ale jak to w szpitalu,jak to się stało?-Leon nic nie odpowiedział-Wiesz jak nie chcesz mówić to nie mów.
-Ona miała wypadek...tydzien temu...spadła z motoru,mnie tam nie było,jak tam dotarłem widziałem tylko lekarzy wnoszących ja do karetki.Zapytałem się o co chodzi okazało się że jest w ciązkim stanie,potracił ja motor kiedy lezała na torze i od tamtej pory,nie obudziala się.-Leon uronił kolejna łzę.-Cieszę sie że żyje,ale czuję sie tak jak by jej nigdy nie było.
-Tak mi przykro-nie wiedziałam co powiedzieć,nie lubiłam Lary,ale zrobiło mi się jej strasznie żal.
-Kazdy tak mówi, ale to nic nie pomoże,Violu nie chcem o tym mówić.
-Rozumiem cię-Rozumiałam go doskonale,wiem jak to jest kiedy ktos kogo kochasz,leży teraz w szpitalu,a ty nie możesz z nim porozmawiać.Uroniłam łzy.
-Violu co się stało?
-Nic..tylko...jak tak teraz opowiadasz o Larze i jej wypadku,przypomniało mi się że jeszcze nie dawno mogłam stracic brata....Leon ...tak bardzo ci współczuje dobrze wiem jak to jest.-Coraz więcej łez napłyneło mi do oczu,Leon mnie mocno przytulił,próbował mnie pocieszyć,ale to nic nie dało.-Leon?
-Tak?
-Czy mogę odwiedzić z tobą Larę?
-Pewnie że tak,kiedy tylko chcesz.
-Dziękuje.
-To przyjde po ciebie jutro o 13.00 okey?
-Okey?
Leon pocalował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili zeszłam na dół,byłam bardzo głodna po całej podróży,dobrze że Marco robi kolację.
Francesca
Leon przed chwila wyszedł,a Viola ze szła na kolację,widać że jest smutna,że ćos ja męczy.Postanowiłam że nie będe zwracać na to uwagi,bo przez jedno male pytanie,moz epoczuc się jeszcze gorzej.Cała kolację przemilczeliśmy,Violetta poszła do łazienki,a Marco do Maxiego,bo miał bardzo pilna sprawę,ja usiadłam na kanapę i napisałam do Cami:
Do;Camila
Hey,nie wiesz może co Maxi chce od Marco?
Od:Camila
Cześć.Nie,niec nie wspominał.
Do;Camila
A Nati,tez nic nie mówiła?
Od;Camila
Hmm..Cos tam wspominała,ale nie martw sie nie chodzi o ciebie.
Do:Camila
Wiem że nie o mnie,ale od kąd Viola wróciła,zachowuje się jakos dziwnie.
Od:Camila
Co?!Viola wróciła,dlaczego ja nic nie wiem!!
Do:Camila
Serio nie wiesz?!o.O Już wszyscy o tym wiedzą.To Brodway ci nie powiedział?
Od:Camila
Nie,nie powiedział,to ja se z nim pogadam.Tylko jak sie czegos dowiem napisze ci.Pa :*
Do:Camila
Dzięki,Pa:*
Odłożyłam telefon i czekałam na Marco,Viola raczej juz nie zejdzie więc pozostało mi czekac na tego wariata.Mineło jakies 15 minut a jego dalej nie ma i co ja mam znim zrobic.Po chwili zeszła do mnie Viola.
-Fran mozemy pogadać?
-Jasne mow co sie stało.
-Wiedziałaś, że Lara jest w szpitalu?
-...Tak wiedziłam.
-Wiesz wydaje mi sie że to przezemnie.
-Co,dlaczego tak myślisz?
-Pamiętasz jak byłam tu 2 tygodnie temu?
-Tak i co?
-Wtedy bez wiedzy Diega spotkałam,się z Leonem i...
-I co?
-I długo rozmawialismy,on zapomniał o spotkaniu z Larą...jak się żegnalismy to przytuliłam go i pocalowalam w policzek widiała nas Lara,popłakała się i uciekła,ja powiedziałam o tym Leonowi on za nia pobiegł,widziałam ich jak się kłuca a w tedy ona powiedziała,że z nimi koniec i poszła,a Loen był cały załamany i to przeze mnie.
-Ej,nie mów tak!1
-Ale to prawda,to przezemnie był ten wypadek!!-Krzyknela i poszła na górę do pokoju,postanwiłam powiadomic o ty Leona.
Do;Leon
Hey Leon przepraszam że tak późno,ale Violetta ma problem i chodzi tez tu o ciebie.
Od:Leon
Hey Fran nic sie nie stało.Ja to tez o mnie o co chodzi?
Do:leon
Wiesz będzie lepiej jak przyjdziesz do mnie,wtedy ci powiem.
Od:Leon
Okey,zaraz będe,akurat jestem w poblizu.
Do:Leon
Dobra czekam.
Czekałam chwile na Leona po 5 min.juz był wszystko mu wyjaśniłam,zrozumiał dlaczego Viola tak mysli i od razu do niej poszedł.
Violetta
Siedziałam w pokoju i płakałam,to przezemnie Lara jest w szpitalu i to przeze mnie może umrzec.Myslałam o najgorszym,aż nagle Leon wszedł do mnie do pokoju.
-Może byś zapukał.
-Cześć Leon,fajnie że przyszedłeś,stało się coś?-aż tak jest ze mna źle-Owszem stało się,dlaczego myslisz że to przez ciebie Lara jest w szpitalu hmm?
-O to ty juz wiesz?
-No pewnie że wiem,Violu to nie jest twoja wina i nigdy nie była.
-Ale jak to jest moja wina!!-krzyknełam i sie popłakałam.
-Violetta,nie mów tak!!Tak Lara jest w szpitalu,ale nie przez Ciebie,zrozum spadła z motoru i stało sie,jak by to miała byc twoja wina skoro ty byłaś poza Buenos Aires.Nie płacz juz-on miał racje nie potrzebnie się obwiniałam,usiadłam i mocno sie wtuliłam w Leona,po chwili zasnełam.
Następnego dnia
Wstałam rano,pamietam tylko że zasnełam wtulona w Leona,jego tu nie ma chyba poszedł do domu.Poczułam piękny zapach,odrazu zrobiłam się strasznie głodna ubrałam sie w swój ulubiony
zestaw i zbiegłam na śniadanie.Jak się okazało Francesca wyszła do Camili,a Marco został w domu.Weszłam do kuchni,gdy zobaczyłam Marco tanczącego z mopem,padłam na podłogę i śmiałam się do bólu.
-I co się śmiejesz,nigdy nie widzałaś jak ktos tanćzy z mopem!!?
-Nie aż do teraz-śmiałam się dalej gdzy do domu wróciła Francesca.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytała
-Marco tanczył z mopem!-powiedziałam dalej się śmiejąc,fran zaczeła się śmiać,a Marco wściekać
-Hahaha bradzo śmieszne,no już spadać stąd bo sniadanie nie dostaniecie-Tak jak powiedział,tak zrobiłyśmy,przez całe śniadanie ja wraz z Fran ciągle smiałyśmy się z Marco,po 5 min.ktos zapukał do drzwi....to był Leon,o jezu na maxa zapomniałam,mam z nim isc odwiedzić Larę.
-Leon?!
-Tak,nie zapomnialas może o czyś?
-Hmm....o jezu Leon przepraszam,poczekaj pięć minut zaraz wracam.
-Chwila gdzie ty idziesz?
-Przebrać się.
-Wygladasz świetnie no już idziemy!!
-Ale Leon.
-Ani słowa nie mam zamiaru czekać na ciebie.
-Dobra,dobra już idę!!
Po 15 minutach bylismy juz w szpitalu,musiałam jak najszybciej iśc do toalety.
Leon
Czekam na Violę już 5 minut,co ona tam robi,następnym razem jej już nie wezmę.Za chwile wchodzimy do Lary,jesli sie obudziła i zobaczy Violę to juz po mnie,one się nie nawidza,a przynajmniej Lara bo Viola zrobiła się jakaś taka przygnębiona gdy usłyszała o wypadku Lary.No nareszcie idzie.
-Dłużej sie nie dało.
-Nie marudz,gdybyś wypił tyle wody,tez by to ci tyle zajeło!!No chodzmy już.
-Okey,okey-po chwili bylismy w recepji,nie wiem gdzie lezy Lara,bo ja przeniesli po operacji.-Przepraszam,gdzie leży Lara Baroni?
-A kim państwo są?
-Jestem Leon Verdas jej chłopak,a to Violetta Castillo jej....najlepsza przyjaciółka.
-Dobrze to....2 pietro sala 108
-Dziękuje
Weszliśmy do windy,i wiechaliśmy na drugie piętro Viola odrazu zaczeła krzyczeć
-Najlepsza Przyjaciółka,serio Leon?!!
-A co miałem powiedzieć,że jesteś dziweczyną której Lara nienawiadzi,Violka pomyśl trochę!!!
-Ygghh...ale ty jesteś głupi.
-Ja,ja jestem głupi,a kto związał się z kimś, kto zdradza cię na prawo i Lewo,bo chyba nie ja!!!
-Diego nie zdradza mnie na prawo i lewo!!
-Tak,to niby dlaczego jesteś w BA hmmm.....gdybym to ja był z tobą,nie zrobił bym ci tego!!
-Tak,ty to zrobiłeś....całowałeś się z Larą!!!!
-To ona mnie pocałowała.
-Przepraszam,panstwa to jest szpital proszę o ciszę.-dobrze że pojawiła się ta lekarka bo to by długo trwało.
-Dobrze,przepraszamy.
-Wiesz Leon nie odzywaj sie do mnie!!
-To ty zaczełaś!!...Ej no Violka!!Uspokuj się.-super obraziła się co ja z nią mam,mogła tu nie przylatywac by był święty spokój.Po chwili weszlismy do sali Lary.Obudziała się nareszcię,po chwili zrobiła mi więlką awanturę,gdy zobaczyła Violettę wściekła się,Viola próbowała jej cos powiedziec a ta jej nie dawała,Violetta uciekła ze szpitala.
Violetta
Nie mogę dłużej wytrzymac,nie cierpię jej,wiecej jej nie odzwiedze,a ja głupia chciałam się z nią pogodzić.Biegłam coraz szybciej aż w koncu wpadłam na.....
-------------------
Hey,Hey jak wam się podobał rozdział?Jak myślicie na kogo wpadła Viola?...Przykro mi z powodu że nikt nie dodaje komentarzy,ale jakos przeżyję.No dobra to 3 kom next rozdział.
niedziela, 29 grudnia 2013
One Shot
Wstała rano z nadzieją że jej ukochany,wrócił,wybaczył jej to co się stało,zapomniał że jego dziewczyna go zdradziła,lecz myliła się.Wstała z łóżka,podążyła do kuchni,zrobiła gorącą czekolade,po czym poszła do salonu,usiadła na kanapie,wzieła album do ręki i przeglądała.Natknęła się na zdjęcie,na którym była ze swoim ukochanym,uroniła jedną łzę.,,Tego dnia oznajmiła mu że niedługo pojawi się ktoś,kto zmieni ich życie,ktoś kto uszczęśliwi ich nawzajem,mianowicie ich dziecko,pierwsze dziecko,jednak zrobiła błąd,nie potrzebnie powiedziała że to nie jego dziecko.Wściekł się,oznajmił że odchodzi,że to juz koniec,zabolało ją to,straciła cząstke swojego serca,nie wiedziała co ma robić,zamkneła się w sobie,całymi dnami płakała,bała się, że zostanie z dzieckiem sama,tak tez się stało,chciał wiedziec czyje jest dziecko,nie powiedziała mu,nie umiała,tym sposobem straciła,coś co wypełniało jej pustkę w sercu,straciła swoją miłosć.''Wstała z kanapy,podążyła do szafki by odłożyć album,sięgneła po swój rózowy pamiętnik,usiadła na podłodze,zaczeła szukać.Znalazła tam wpis który,zapamięta do końca życia,był to jedyny wpis który sprawia że staje sie szczęśliwa,,Dzisiaj po raz pierwszy poczułam się jak w niebie,poczułam że wreszcie bedę szczęśliwa,żę to jest ten z którym chce przejść przez życie,z którym chcę być już zawsze mimo największych kłótni,to ten jedyny,wreszcie w moim życu pojawiło się prawdziwe szczęście,pojawiła się prawdziwa miłość''znów uroniła łzę,tęskniła,za chwilami które z nim przeżyła,za ich pocałunkami,tęskniła za nim.Nie wedziała co teraz będzie,nie wiedziła czy będzie szczęśliwa,ale jedno wiedziała na pewno,nigdy nie zostanie sama,ma przyjaciół,którzy ją kochają,ma rodzine ktora ją wspiera,a najważniejsze,ma swoją ukochaną córeczkę,przyniej zawsze jest szczęśliwa,zapomina o złych chwilach,o dawnych wspomnieniech z jej ukochanym,zapomina o rozstaniu.Zamknęła pamiętnik odłożyła na miejscę,po czym udała się do kuchni by zrobić sniadanie.Po chwili obok niej pojawiła się córeczka,miała na imię Naomi, to imię wybrała wraz z najlepszą przyjaciółką,bliską jej sercu Naty.Nagle córeczka powiedziała:
-Wesołych Świąt Mamisiu!.
-Wesołych Świąt Córeczko!-Posmutniała po tych słowach,przypomniała sobię jak dwa lata temu,spędzała wigilię ze swoim ukochanym,witali sie rano składając sobię życzenia,przygotowywali się do swoich pierwszych świąt spedzonych razem,w tym roku nie mogła liczyć na to że zaraz w kuchni pojawi się jej miłość,pocałuje ją w usta i zje z nią śniadanie.Jej smutek zauważyła Naomi.
-Mamusiu,dlaczego jesteś smutna?-zapytała jej córeczka.
-Nie jestem smutna skarbie,dlaczego tak myślisz?
-Bo mnie nie słuchas-powiedziała mała z lekki smutkiem
-Słucham cię,ale mamusia jest troszkę zajęta-musiała skłamac chociaż tego nie chciała.
-Tęsknisz za tatusiem prawda?
-Tęsknie i to bradzo,ale co ja poradzę,tatuś po prostu nas zostawił i nie wiem kiedy wróci i czy wogóle wróci,dlatego jestem smutna,ale nie przejmuj się tym,a teraz leć się bawić-Mała miała dopiero 2 latka a już rozumiała rozstanie jej mamy z tatą,rozumiała dleczego jej mama jest codziennie smutna,dlaczego czuję się samotna.Gdy Naomi poszła na góre sie bawić jej mama szykowała śniadanie,rozmyślała o tych świętach spędzonych tylko ze swoją córeczką bez niego przy boku.Wyjeła talerze z szawki,udała się do jadalni,nakryła do stołu,zawołała małą do stołu.To śniadanie jak zwykle przemilczała,nie odezwała się do córeczki ani słowem,lecz ona to rozumiała,wiedziała jak jej mama cierpi,że tęskni za jej tatą.Zjadły w spokoju sniadanie,Naomi pobiegła do ogrodu,a jej mama zmywała naczynia,usłyszała dzwonek do dzwi,była to jej przyjaciółka Naty wraz z jej chłopakiem Maxim i synkiem Kevinem,zaprosiła ich do środka po czym zawołała swoją ćoreczkę,by ta przywitała sie z ciocia,wujkiem i ich synkiem.Przez ponad godzinę świetnie się bawili,Natalia zauważyła że coś dręczy jej przyjaciółkę,musiała wiedziec co się dzieję.
-Violu,co się stało?Dlaczego jesteś smutna?-Zapytała.
-Nic się nie stalo.Nie jestem smutna ja tak mam zawsze-skłamała,nie chciała powiedziec prawdy bo to by ją jeszcze bradziej przybiło.
-Przcież widzę że coś ci jest.Chodzi o Diego prawda?
-Tak....myślałam że tym razem wróci że to przemyślał,że mi wybaczy i że zrozumiał że to jego kocham a nie Leona,Naty tęsknie za nim.-uroniła jedną łzę,potem drugą,aż nagle zaczeła płakać.
-Violetta,nie płacz,daj mu jeszczę czasu,on ci to wybaczy jestem tego pewna.
-A jeśli nie?Już mineły 2 lata,od tamtego zdarzenia,a on nie zadzwonił nie napisał,nie przyjechał,już zawsze będę sama.-nie wiedziała co mówi,na chwile zapomniała o rodzinie,o przyjaciołach,o córce.
-Nie będziesz sama,masz przyjacół rodzinę,masz małą,a Diego nie przejmuj się tym że go nie ma,bądz cierpliwa,,Jeśli kochasz daj mu odejść,jeśli wróci to na zawsze,jesli nie to znaczy że nigdy mu na tobie nie żależało''-ona wiedziała co mówi,też przeżyła to co jej przyjaciółka,była cierpliwa,teraz jest szczęśliwa,wierzy że Violetta też będzie.
-Masz rację Naty,jak kocha to wróci,ale boję się że Naomi będzie czuła się sama inne jej koleżanki będą miały ojca a ona nie.
-Viola,ona cię rozumie,z każdym razem próbuję cię pocieszyć,nie widzisz tego.
-Widzę,ale...
-Skończ ten temat, ciesz się tym to masz.-Natalia zawsze umiała ją pocieszyć,zawsze wiedziała o co chodzi ,co ma powiedzieć,co uszczęśliwi Violę,po prostu była przy niej.Viola wiedziała że może na nia liczyć,że zawsze pomoże jej w trudnych chwilach,ale nie tylko na nia mogła liczyć,był jeszcze ktoś,mogła liczyć na Maxsiego,mimo że to był jej przyrodni brat to czuła,jakby wychowywała się z nim od dziecka,w jednym domu,lecz nie było tak,Maxiego poznała 4 lata temu,a już czuła że go znała,że codziennie biegała z nim na podwórku,dorastała z nim,to było nieożliwe,Violetta mieszkała w Madrycie,a on tu w Buenos Aires,ze swoim ojcem,oboje rozumieli,że ich mamy już nie ma,że już jej nie zobaczą.Tata Violetty nie lubił Maxiego,tylko dla tego że to nie jest jego syn,nie mógł zrozumiec,że jego żona ma dwoje dzieci,jedno z nim,a drugie z zupełnie obcym mu facetem.Natali i Violetta poszły do ogrodu,usiadły na krzesełkach i patrzyły jak Maxi świetnie się bawi z dzieciakami.Viola uroniła łzę,chciałaby żeby to Diego tam był,grał z nimi w piłkę,wyobrażała go sobie biegającego z Naomi,za każdym razem płakała.Po chwili podszedł do nich Maxi,nie rozumiał co się dzieje dlaczego jego siostra płacze,spojrzał na swoją dziewczyne,ta tylko kiwneła głową na tak,teraz juz wiedział że chodzi o Diego.
-Naty,możesz nas zostawić-nie chciał aby jego dziewczyna była przy tej rozmowie.
-Jasne-odpowiedziała,poszła bawić się ze swoim synkiem i Naomi.
-Siostra,znowu myślisz o Diego nie skupiasz się na tym co robisz.
-Jak to nie,przecież się skupiam!!
-Właśnie widzę-spojrzał na książkę którą Viola trzymała w ręku,pomazała ją długopisem.
-O Jezu,co ja zrobiłam,to książka Fran i co ja jej teraz powiem.-panikowała nie wiedziała co ma robić,to była ulubiona książka jej przyjaciółki,chodziła po całym podwórku,aż w końcu wpadła do basenu.
-Hahahaha-wszyscy się z niej śmiali
-Co się tak smiejecie,lepiej mi pomóżcie,zaponiałam wstawić drabinki-nagle zaczeła się śmiać sama z siebie.
-Już idę,ale jak mnie w ciągniesz do wody,to cię utopie
-Tak,akurat no już ,pomóż mi!-Maxi złapał ją za rękę,a Viola wciągneła go do basenu.
-Ostrzegałem!-nagle zaczą ja gonić po całym basenie,Natalia w tym czasie z małą Naomi i małym Kevinem wstawiali drabinkę aby Vilu i Maxi mogli wyjść.
-Maxi,przestań....Nati pomocy!!
-Viola,wychodz zabierzemy mu drabinkę-tak też sie stalo,Maxi długo nie mógł się wydostać.Po godzinie przyjaciele Violi udali się do domu by się przebrac i wrócić tu na wigilię,Violetta pierwszy raz będzie spędzała święta z przyjaciółmi i rodziną
Wieczór godzina 16.00
Violetta wraz z córką szykowała stół,znosiła jedzenie.Po 15 minutach pojawili się pierwsi goście,Naomi poszła otworzyć dzrzwi, gdy Viola poszła po opłatek i siano.
-Witaj,Naomi!!
-Cześć.Wejdzcie,mama zaraz przyjdzie.-Francesca wraz z Marco i małą Emily,weszli do salonu,ich córka pobiegła do Naomi,zaczeły sie świetnie bawić.Zaraz po nich przyszli Leon,Lara,Camila,Broduey,Ludmiła,Federico,Angeles,German i Natalia.Violettcie kogoś brakowało a mianowicie jej brata.Nie wiedziała dlaczego nie przyszedł,może coś się stało.Postanowiła o to zapytać Nati.
-Nati,mogę cię na słówko.
-Jasne.-dziewczyny udały się do kuchni by mogły pogadać
-Gdzie Maxi,dlaczego nie przyszedł?
-No wiesz gdy się dowiedział że twój tata też będzie,powiedział że nie przyjdzie i ty juz wiesz dobrze dlaczego.-Violetta wiedziała że to przez jego tate Maxi nie pojawił się na Wigilii,chciała spędzić ten dzień z przyjaciółmi,rodziną.Nie mogła już znieść tego że jej tata i Maxi się nie cierpią,postanowiła to zmienić.
-Poczekaj Nati,zawołam tatę.
-Okey.
-Tato pozwól na chwilę.-powiedziała po czym udała się do kuchni.
-Już idę skarbie!!,przepraszam was na chwilę.-German nie miał pojęcia o co chodzi,zawsze gdy jego córka prosiła go by porozmawiali sami zanosiło się na kłótnię.-Co się stało córeczko?
-Tato,zgadnij kogo nie ma tutaj z nami.
-Hmm....Maxiego.
-Tak a wiesz dlaczego...dlatego że ty nie masz ochoty go widzieć!!Dzisiaj jest Wigilia i chciałabym abyś się z nim pogodził,jesli nie to pamiętaj że mnie juz więcej nie zobaczysz!!
-Violetta nie możesz mi rozkazywać!!!
-Ja ci nie rozkazuję ja ciebię tylko proszę abyś pogodził się z MOIM BRATEM.Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie zrób chociaż to dla mamy,tylko o to cię proszę.
-Masz rację córciu,zrobię to dla ciebie,nie wiem dlaczego go nie lubię,może dlatego że nie jest moim synem,chyba to mnie tak naprawde boli,przepraszam Violu.
-Dziękuje tato.-powiedziała Viola,teraz juz wiedziała,dlaczego jej tata zawsze gdy widział jąi Maxiego razem to był taki przygnębiony,bolało go to że to nie jego syn,którego chciał by mieć.Natalia wraz z ojcem Violi wrócili do stołu odrazu zaczeły sie rozmowy i śmiechy,Violetta w tym czasie zadzwoniła do Maxiego.
M:Halo,Violetta co się stalo?
V;Maxi,dlaczego nie przyszedłeś?Czy to przez mojego tatę?
M;Violetta dobrze wiesz dlaczego mnie tam nie ma to dlaczego pytasz.
V:Masz racje Nati wszystko powiedziała.
M:A więc po co dzwonisz?
V:Maxi proszę przyjdz,chciałam te święta spędzić z wszystkimi,brakuje tu ciebie.
M;Viola,nie mogę..
V;O mojego tatę się nie martw po prostu nie zwracaj na niego uwagi,zrób to dla mnie i przyjdz.
M;Okey,zaraz będę.
V:Dziękuje,Kocham Cię.
M;A ja cb nie.
V:Maxi!!
M:Też cię kocham.
V:No już lepiej,pa
M:Pa
Violetta poszła do swoich gości,po chwili pojawił się Maxi.Dworzu rozpadał się śnieg.Po kolacji każdy wręczał sobie prezenty,wszyscy byli zadowoleni,na Violettę czekała jeszcze jedna niespodzianka.
-Violu.
-Tak Fran?
-Mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent.
-Fran nie ...
-Nic nie mów,tylko stań w tym miejscu-Fran poprowiadziła Violettę przed drzwi i otworzyła je,za nimi stał Diego cały zasypany śniegiem,w jednej ręce miał walizkę,a w drugiej mała paczuszkę.Violetta nie mogła uwierzyć że jej ukochany wrócił,że jej wybaczył,w końcu wydusiła z siebie słowa.
-Diego..Co ty tu robisz?
-Violetto,przepraszam że nie dzwoniłem ani nie pisałem,ale musiałem to wszystko przemyśleć,bolało mnie to że zdradziłaś mnie z Leonem i nadal mnie to jeszcze boli,ale nie mogę żyć bez Ciebie.Kocham cię.
-Ja też Ciebie Kocham-powiedziała i rzuciła się Diego na szyję po czym go mocno pocałowała.
-Violetto,mam jeszcze jedno pytanie?
-Tak?
-Wyjdziesz za mnie?-Violetta nie wiedziało co powiedzieć,zaskoczył ją z resztą tak jak wszystkich.
-Tak,wyjdę za Ciebie.-powiedziała i pocalowała namiętnie Diego,po chwili do salonu wpadła mała Naomi.
-Tata,wróciłeś!!!-Mała podbiegła do Diego i go mocno przytuliła,nie znała go ale widziała go na zdjęciach.
-Cześć Naomi.-Diego uronił jedną łzę,Naomi nie była jego córką,ale gdy powiedziała do niego tato,poczuł się jak by była jego córka od razu ją pokochał.
-Tęskniłam za tobą,nigdy cie nie widzialam na oczy,ale codziennie oglądałam twoje zdjęcia z Mamą.
-A pokarzesz mi te zdjęcia?
-Jasne zaraz wracam.-Mała pobiegła do pokoju,po album.
-Violetta,możemy pogadać?
-Jasne chodz do kuchni.
-Nie powiedziałaś jej że nie jestem jej tatą.
-Nie...nie chciałam żeby wiedziała o tym,Diego kocham Cię i dla mnie Naomi zawsze będzie twoja córka mimo że tak nie jest.
-Violetta,rozumiem cię ale kiedyś będziesz musiala jej o tym powiedzieć,ja nie chcem jej okłamywać.
-Tak wiem i powiem jej to w swoim czasie,ale narazie niech tak zostanie jak jest.Obiecuje że jej kiedys powiem.
-Wierze ci na słowo...a teraz chodz do mnie bo tęskniłem za toba.
-Ja tez teęskniłam.-Violetta przytuliła Diego.Wrocili do swoich przujaciół.Ten dzień dla Violetty skończył się szczęśliwie.Maxi i Pan German pogodzili się,Diego wybaczył jej zdradę i zaakceptował to że Naomi nie jest jego córką ale i tak ją kocha,Maxi i Nati ogłosili to że biorą ślub,A German ogłosił że on i Angie są razem i spodziewaja się potomka,nareszcie dzieki temu ze German zaakceptował brata przyrodniego Violi Maxi i Viola bedą prawdziwą rodziną. Viola oglosiła że wkońcu czuje się jakby miała prawdziwą rodzninę.Mówiąc prościej wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
------------------------------
Hey,to mój pierwszy One Shot i mam nadzieje że się wam podobał.Niestety jestem troche smutna bo nie dodajecie komentarzy i czuję że nikt nie chce czytac mojego bloga przez co tracę wenę i rozdziały mi nie wychodzą,jeżeli strace wenę juz do konca przestane pisac bloga,nie chcę tego,ale nie wiem o czym mam dalej pisać nie mam na nic pomysłu.Proszę was chociaż o dwa komentarze.
-----
A i jeszcze jedno potrzebuje kogos kto pomoże mi pisać bloga więc,prosze zgłaszajcie się.
-Wesołych Świąt Mamisiu!.
-Wesołych Świąt Córeczko!-Posmutniała po tych słowach,przypomniała sobię jak dwa lata temu,spędzała wigilię ze swoim ukochanym,witali sie rano składając sobię życzenia,przygotowywali się do swoich pierwszych świąt spedzonych razem,w tym roku nie mogła liczyć na to że zaraz w kuchni pojawi się jej miłość,pocałuje ją w usta i zje z nią śniadanie.Jej smutek zauważyła Naomi.
-Mamusiu,dlaczego jesteś smutna?-zapytała jej córeczka.
-Nie jestem smutna skarbie,dlaczego tak myślisz?
-Bo mnie nie słuchas-powiedziała mała z lekki smutkiem
-Słucham cię,ale mamusia jest troszkę zajęta-musiała skłamac chociaż tego nie chciała.
-Tęsknisz za tatusiem prawda?
-Tęsknie i to bradzo,ale co ja poradzę,tatuś po prostu nas zostawił i nie wiem kiedy wróci i czy wogóle wróci,dlatego jestem smutna,ale nie przejmuj się tym,a teraz leć się bawić-Mała miała dopiero 2 latka a już rozumiała rozstanie jej mamy z tatą,rozumiała dleczego jej mama jest codziennie smutna,dlaczego czuję się samotna.Gdy Naomi poszła na góre sie bawić jej mama szykowała śniadanie,rozmyślała o tych świętach spędzonych tylko ze swoją córeczką bez niego przy boku.Wyjeła talerze z szawki,udała się do jadalni,nakryła do stołu,zawołała małą do stołu.To śniadanie jak zwykle przemilczała,nie odezwała się do córeczki ani słowem,lecz ona to rozumiała,wiedziała jak jej mama cierpi,że tęskni za jej tatą.Zjadły w spokoju sniadanie,Naomi pobiegła do ogrodu,a jej mama zmywała naczynia,usłyszała dzwonek do dzwi,była to jej przyjaciółka Naty wraz z jej chłopakiem Maxim i synkiem Kevinem,zaprosiła ich do środka po czym zawołała swoją ćoreczkę,by ta przywitała sie z ciocia,wujkiem i ich synkiem.Przez ponad godzinę świetnie się bawili,Natalia zauważyła że coś dręczy jej przyjaciółkę,musiała wiedziec co się dzieję.
-Violu,co się stało?Dlaczego jesteś smutna?-Zapytała.
-Nic się nie stalo.Nie jestem smutna ja tak mam zawsze-skłamała,nie chciała powiedziec prawdy bo to by ją jeszcze bradziej przybiło.
-Przcież widzę że coś ci jest.Chodzi o Diego prawda?
-Tak....myślałam że tym razem wróci że to przemyślał,że mi wybaczy i że zrozumiał że to jego kocham a nie Leona,Naty tęsknie za nim.-uroniła jedną łzę,potem drugą,aż nagle zaczeła płakać.
-Violetta,nie płacz,daj mu jeszczę czasu,on ci to wybaczy jestem tego pewna.
-A jeśli nie?Już mineły 2 lata,od tamtego zdarzenia,a on nie zadzwonił nie napisał,nie przyjechał,już zawsze będę sama.-nie wiedziała co mówi,na chwile zapomniała o rodzinie,o przyjaciołach,o córce.
-Nie będziesz sama,masz przyjacół rodzinę,masz małą,a Diego nie przejmuj się tym że go nie ma,bądz cierpliwa,,Jeśli kochasz daj mu odejść,jeśli wróci to na zawsze,jesli nie to znaczy że nigdy mu na tobie nie żależało''-ona wiedziała co mówi,też przeżyła to co jej przyjaciółka,była cierpliwa,teraz jest szczęśliwa,wierzy że Violetta też będzie.
-Masz rację Naty,jak kocha to wróci,ale boję się że Naomi będzie czuła się sama inne jej koleżanki będą miały ojca a ona nie.
-Viola,ona cię rozumie,z każdym razem próbuję cię pocieszyć,nie widzisz tego.
-Widzę,ale...
-Skończ ten temat, ciesz się tym to masz.-Natalia zawsze umiała ją pocieszyć,zawsze wiedziała o co chodzi ,co ma powiedzieć,co uszczęśliwi Violę,po prostu była przy niej.Viola wiedziała że może na nia liczyć,że zawsze pomoże jej w trudnych chwilach,ale nie tylko na nia mogła liczyć,był jeszcze ktoś,mogła liczyć na Maxsiego,mimo że to był jej przyrodni brat to czuła,jakby wychowywała się z nim od dziecka,w jednym domu,lecz nie było tak,Maxiego poznała 4 lata temu,a już czuła że go znała,że codziennie biegała z nim na podwórku,dorastała z nim,to było nieożliwe,Violetta mieszkała w Madrycie,a on tu w Buenos Aires,ze swoim ojcem,oboje rozumieli,że ich mamy już nie ma,że już jej nie zobaczą.Tata Violetty nie lubił Maxiego,tylko dla tego że to nie jest jego syn,nie mógł zrozumiec,że jego żona ma dwoje dzieci,jedno z nim,a drugie z zupełnie obcym mu facetem.Natali i Violetta poszły do ogrodu,usiadły na krzesełkach i patrzyły jak Maxi świetnie się bawi z dzieciakami.Viola uroniła łzę,chciałaby żeby to Diego tam był,grał z nimi w piłkę,wyobrażała go sobie biegającego z Naomi,za każdym razem płakała.Po chwili podszedł do nich Maxi,nie rozumiał co się dzieje dlaczego jego siostra płacze,spojrzał na swoją dziewczyne,ta tylko kiwneła głową na tak,teraz juz wiedział że chodzi o Diego.
-Naty,możesz nas zostawić-nie chciał aby jego dziewczyna była przy tej rozmowie.
-Jasne-odpowiedziała,poszła bawić się ze swoim synkiem i Naomi.
-Siostra,znowu myślisz o Diego nie skupiasz się na tym co robisz.
-Jak to nie,przecież się skupiam!!
-Właśnie widzę-spojrzał na książkę którą Viola trzymała w ręku,pomazała ją długopisem.
-O Jezu,co ja zrobiłam,to książka Fran i co ja jej teraz powiem.-panikowała nie wiedziała co ma robić,to była ulubiona książka jej przyjaciółki,chodziła po całym podwórku,aż w końcu wpadła do basenu.
-Hahahaha-wszyscy się z niej śmiali
-Co się tak smiejecie,lepiej mi pomóżcie,zaponiałam wstawić drabinki-nagle zaczeła się śmiać sama z siebie.
-Już idę,ale jak mnie w ciągniesz do wody,to cię utopie
-Tak,akurat no już ,pomóż mi!-Maxi złapał ją za rękę,a Viola wciągneła go do basenu.
-Ostrzegałem!-nagle zaczą ja gonić po całym basenie,Natalia w tym czasie z małą Naomi i małym Kevinem wstawiali drabinkę aby Vilu i Maxi mogli wyjść.
-Maxi,przestań....Nati pomocy!!
-Viola,wychodz zabierzemy mu drabinkę-tak też sie stalo,Maxi długo nie mógł się wydostać.Po godzinie przyjaciele Violi udali się do domu by się przebrac i wrócić tu na wigilię,Violetta pierwszy raz będzie spędzała święta z przyjaciółmi i rodziną
Wieczór godzina 16.00
Violetta wraz z córką szykowała stół,znosiła jedzenie.Po 15 minutach pojawili się pierwsi goście,Naomi poszła otworzyć dzrzwi, gdy Viola poszła po opłatek i siano.
-Witaj,Naomi!!
-Cześć.Wejdzcie,mama zaraz przyjdzie.-Francesca wraz z Marco i małą Emily,weszli do salonu,ich córka pobiegła do Naomi,zaczeły sie świetnie bawić.Zaraz po nich przyszli Leon,Lara,Camila,Broduey,Ludmiła,Federico,Angeles,German i Natalia.Violettcie kogoś brakowało a mianowicie jej brata.Nie wiedziała dlaczego nie przyszedł,może coś się stało.Postanowiła o to zapytać Nati.
-Nati,mogę cię na słówko.
-Jasne.-dziewczyny udały się do kuchni by mogły pogadać
-Gdzie Maxi,dlaczego nie przyszedł?
-No wiesz gdy się dowiedział że twój tata też będzie,powiedział że nie przyjdzie i ty juz wiesz dobrze dlaczego.-Violetta wiedziała że to przez jego tate Maxi nie pojawił się na Wigilii,chciała spędzić ten dzień z przyjaciółmi,rodziną.Nie mogła już znieść tego że jej tata i Maxi się nie cierpią,postanowiła to zmienić.
-Poczekaj Nati,zawołam tatę.
-Okey.
-Tato pozwól na chwilę.-powiedziała po czym udała się do kuchni.
-Już idę skarbie!!,przepraszam was na chwilę.-German nie miał pojęcia o co chodzi,zawsze gdy jego córka prosiła go by porozmawiali sami zanosiło się na kłótnię.-Co się stało córeczko?
-Tato,zgadnij kogo nie ma tutaj z nami.
-Hmm....Maxiego.
-Tak a wiesz dlaczego...dlatego że ty nie masz ochoty go widzieć!!Dzisiaj jest Wigilia i chciałabym abyś się z nim pogodził,jesli nie to pamiętaj że mnie juz więcej nie zobaczysz!!
-Violetta nie możesz mi rozkazywać!!!
-Ja ci nie rozkazuję ja ciebię tylko proszę abyś pogodził się z MOIM BRATEM.Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie zrób chociaż to dla mamy,tylko o to cię proszę.
-Masz rację córciu,zrobię to dla ciebie,nie wiem dlaczego go nie lubię,może dlatego że nie jest moim synem,chyba to mnie tak naprawde boli,przepraszam Violu.
-Dziękuje tato.-powiedziała Viola,teraz juz wiedziała,dlaczego jej tata zawsze gdy widział jąi Maxiego razem to był taki przygnębiony,bolało go to że to nie jego syn,którego chciał by mieć.Natalia wraz z ojcem Violi wrócili do stołu odrazu zaczeły sie rozmowy i śmiechy,Violetta w tym czasie zadzwoniła do Maxiego.
M:Halo,Violetta co się stalo?
V;Maxi,dlaczego nie przyszedłeś?Czy to przez mojego tatę?
M;Violetta dobrze wiesz dlaczego mnie tam nie ma to dlaczego pytasz.
V:Masz racje Nati wszystko powiedziała.
M:A więc po co dzwonisz?
V:Maxi proszę przyjdz,chciałam te święta spędzić z wszystkimi,brakuje tu ciebie.
M;Viola,nie mogę..
V;O mojego tatę się nie martw po prostu nie zwracaj na niego uwagi,zrób to dla mnie i przyjdz.
M;Okey,zaraz będę.
V:Dziękuje,Kocham Cię.
M;A ja cb nie.
V:Maxi!!
M:Też cię kocham.
V:No już lepiej,pa
M:Pa
Violetta poszła do swoich gości,po chwili pojawił się Maxi.Dworzu rozpadał się śnieg.Po kolacji każdy wręczał sobie prezenty,wszyscy byli zadowoleni,na Violettę czekała jeszcze jedna niespodzianka.
-Violu.
-Tak Fran?
-Mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent.
-Fran nie ...
-Nic nie mów,tylko stań w tym miejscu-Fran poprowiadziła Violettę przed drzwi i otworzyła je,za nimi stał Diego cały zasypany śniegiem,w jednej ręce miał walizkę,a w drugiej mała paczuszkę.Violetta nie mogła uwierzyć że jej ukochany wrócił,że jej wybaczył,w końcu wydusiła z siebie słowa.
-Diego..Co ty tu robisz?
-Violetto,przepraszam że nie dzwoniłem ani nie pisałem,ale musiałem to wszystko przemyśleć,bolało mnie to że zdradziłaś mnie z Leonem i nadal mnie to jeszcze boli,ale nie mogę żyć bez Ciebie.Kocham cię.
-Ja też Ciebie Kocham-powiedziała i rzuciła się Diego na szyję po czym go mocno pocałowała.
-Violetto,mam jeszcze jedno pytanie?
-Tak?
-Wyjdziesz za mnie?-Violetta nie wiedziało co powiedzieć,zaskoczył ją z resztą tak jak wszystkich.
-Tak,wyjdę za Ciebie.-powiedziała i pocalowała namiętnie Diego,po chwili do salonu wpadła mała Naomi.
-Tata,wróciłeś!!!-Mała podbiegła do Diego i go mocno przytuliła,nie znała go ale widziała go na zdjęciach.
-Cześć Naomi.-Diego uronił jedną łzę,Naomi nie była jego córką,ale gdy powiedziała do niego tato,poczuł się jak by była jego córka od razu ją pokochał.
-Tęskniłam za tobą,nigdy cie nie widzialam na oczy,ale codziennie oglądałam twoje zdjęcia z Mamą.
-A pokarzesz mi te zdjęcia?
-Jasne zaraz wracam.-Mała pobiegła do pokoju,po album.
-Violetta,możemy pogadać?
-Jasne chodz do kuchni.
-Nie powiedziałaś jej że nie jestem jej tatą.
-Nie...nie chciałam żeby wiedziała o tym,Diego kocham Cię i dla mnie Naomi zawsze będzie twoja córka mimo że tak nie jest.
-Violetta,rozumiem cię ale kiedyś będziesz musiala jej o tym powiedzieć,ja nie chcem jej okłamywać.
-Tak wiem i powiem jej to w swoim czasie,ale narazie niech tak zostanie jak jest.Obiecuje że jej kiedys powiem.
-Wierze ci na słowo...a teraz chodz do mnie bo tęskniłem za toba.
-Ja tez teęskniłam.-Violetta przytuliła Diego.Wrocili do swoich przujaciół.Ten dzień dla Violetty skończył się szczęśliwie.Maxi i Pan German pogodzili się,Diego wybaczył jej zdradę i zaakceptował to że Naomi nie jest jego córką ale i tak ją kocha,Maxi i Nati ogłosili to że biorą ślub,A German ogłosił że on i Angie są razem i spodziewaja się potomka,nareszcie dzieki temu ze German zaakceptował brata przyrodniego Violi Maxi i Viola bedą prawdziwą rodziną. Viola oglosiła że wkońcu czuje się jakby miała prawdziwą rodzninę.Mówiąc prościej wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
------------------------------
Hey,to mój pierwszy One Shot i mam nadzieje że się wam podobał.Niestety jestem troche smutna bo nie dodajecie komentarzy i czuję że nikt nie chce czytac mojego bloga przez co tracę wenę i rozdziały mi nie wychodzą,jeżeli strace wenę juz do konca przestane pisac bloga,nie chcę tego,ale nie wiem o czym mam dalej pisać nie mam na nic pomysłu.Proszę was chociaż o dwa komentarze.
-----
A i jeszcze jedno potrzebuje kogos kto pomoże mi pisać bloga więc,prosze zgłaszajcie się.
sobota, 21 grudnia 2013
Nabór
Potrzebuję kogoś, kto pomoże mi pisać bloga osoby od 10 do 15 lat ,zgłoszenia przyjmuję do 30 grudnia,wyniki 1 stycznia.To zgłoszenie ma wyglądać tak:
Imię:
Nazwisko:
Czy piszesz/pisałeś/aś bloga?
Dlaczego chcesz ze mną pisać bloga?
Napisz krótki post jaki byś napisał/a na blogu.
Zgłoszenia wysyłajcie na mój email:violatoja@interia.pl
Imię:
Nazwisko:
Czy piszesz/pisałeś/aś bloga?
Dlaczego chcesz ze mną pisać bloga?
Napisz krótki post jaki byś napisał/a na blogu.
Zgłoszenia wysyłajcie na mój email:violatoja@interia.pl
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 1
Violetta
Wysiadłam z samolotu,ciągle miałam łzy w oczach,nie wierzyłam w to co się stało,w to że on mnie zdradził.Cała zapłakana podążałam do taksówki stojącej na parkingu,wsiadłam,nie wiedziałam gdzie jadę co mam ze sobą zrobić.Jechałam 10 min.aż w końcu dojechałam do parku,usiadłam na ławce i dalej płakałam.Po chwili poczułam rękę na ramieniu.
-Viola,co ty tutaj robisz?Dlaczego płaczesz?
-Fran,jak się cieszę że cię widzę.
-Ja tez,ale co się stało?
-Diego on...on mnie zdradził.Rozumiesz,widziałam go jak całował się z Leną.
-Z twoją kuzynką?
-Tak,ja po prostu w to nie wierze,byliśmy ze sobą tak długo, a on po prostu mnie zdradził!-coraz więcej łez napływało mi do oczu.Francesca mnie przytuliła.-Mu już na mnie nie zależy,on już mnie nie kocha,znudziłam mu się!
-Violu nie mów tak.Diego cie kocha i na pewno mu na tobie zależy.
-I w taki sposób to okazuje,zdradza mnie !?-Nie mogłam powstrzymać łez wybuchłam płaczem.
-Violetta, uspokój się,to nie jest wart tylu łez.
-Masz racje Fran.
-Gdzie teraz pójdziesz?
-Nie wiem,do domu nie pójdę bo ojciec nie chce mnie znać,a na hotel nie mam pieniędzy,bo wszystko zostawiłam w europie.
-Nie martw się,zamieszkasz ze mną Marco nie będzie miał nic przeciwko,w końcu to twój brat.-Francesca uśmiechnęła się, a ja razem z nią.
-Dziękuję Fran,za wszystko.
-Nie ma za co, no chodź bo obiad wystygnie.
Cieszę się że mam taka przyjaciółkę jak Fran,na nia zawsze mogę liczyć.
Francesca
Violetta jest strasznie załamana,nie może sie uspokoić boli ją to że właśnie jej miłość odeszła,On ją zdradził nie mogę w to uwierzyć.Co teraz?Viola chce wyjechać za tydzień do europy żeby zakończyć ten związek ,muszę jechać razem z nią.Przez całą drogę nie zamieniłyśmy ani słowa,ona wciąż płakała.Po chwili byłyśmy juz u mnie w domu.
-Violetta,uspokój się,Marco nie może zobaczyć cię w takim stanie.
-Jak mam sie uspokoić,skoro nie mogą.
-Viola,już ci mówiłam to nie jest wart tylu łez przestań płakać.
-Okey,spróbuję.
-No,dobra wchodzimy.
-Jasne
Violetta sie uspokoiła nie może się doczekać spotkania z Marco, do tej pory widzieli się tylko na Skypie.
-Kochanie wróciłam,masz gościa!!-Marco był w kuchni więc musiałam krzyczeć.
-Skarbie wiesz, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać!.
-Nawet ze mną.
-Violetta...co ty tu robisz?-Marco był wyraźnie zaskoczony nie spodziewał się tego.
-Wiesz,tęskniłam za tobą i chciałam cie odwiedzić kochany braciszku.
-Ta,ta jasne "kochany braciszku"zawsze tak mówisz jak masz problem albo jak coś się stało,no juz mów!!
-No bo,Diego....
-No mów!
-On mnie zdradził-Viola znowu się popłakała,a Marco wyraźnie jest wkurzony.
-Jak to cię zdradził!!Z kim?
-Z Leną-powiedziala cichym glosem
-Nie wierze...po tym co dla niej zrobiłaś..jak to sie stało?Powiedz.
-No więc.....
"Rano Lena jak zwykle wyszła do studio,Diego po zakupy,gdy wrócił do domu była 14.00 jak się okazało był jeszcze w pracy,o godzinie 15.30 Lena kończyła zajęcia ,a Diego jak zwykle był umówiony z kumplami,zanim wyszedł mówił że mnie kocha,że mnie nigdy nie zrani już zawsze będziemy razem,a ja jak głupia mu w to uwierzyłam po 15 min.zadzwoniła do mnie koleżanka i poprosiła abym ja zastąpiła w pracy,ja oczywiście się zgodziłam,o 16.00 przechodziłam parkiem i zauważyłam Lenę z jakimś chłopakiem,zdziwiło mnie to że ma chłopaka,podeszłam bliżej żeby mu się przyjrzeć i wtedy zauważyłam że to Diego,zaczęłam krzyczeć,on chciał się wytłumaczyć, ale mu nie dałam,uderzyłam go w twarz i poszłam do domu,zaczęłam się pakować,przyszedł Diego chciał sie wytłumaczyć,a ja wyszłam bez słowa,pojechałam na lotnisko,on już tam był ,czekał na mnie a ja ominęłam go nie odezwałam się i tak znalazłam się tutaj"
-Czyli Diego próbował się wytłumaczyć dwa razy,a do tego pojechał za tobą na lotnisko,Violetta mu naprawdę na tobie zależy-No czyli Marco sie ze mną zgadza.
-Nie mów tak gdyby mu na mnie zależało,to by mnie nie zdradzał-Violetta cała zapłakana pobiegła do swojego pokoju,ona naprawdę cierpi,ciekawe czy z Leonem tez tak było.
Marco
Diego zranił moją siostrę,nie wybaczę mu tego ,on nie jest juz moim przyjacielem,a ja tak mu ufałem,myliłem się co do niego,nie mogę patrzeć jak moja siostra cierpi.
Violetta
Leżałam na łóżku i dalej nie mogłam uwierzyć że Diego mnie zdradził i to jeszcze z młodszą od siebie o trzy lata,ja mu ufałam,nie wybaczę mu tego on mnie zranił,ale przynajmniej wiem że bardziej kocham Diego niz Leona,po zerwaniu z nim nie czułam sie tak strasznie.Dlaczego?Leon to był mój pierwszy chłopak,powinnam cierpieć po zerwaniu z nim,a mnie to tylko troszke zabolało.Mam nadzieje że Diega już nie zobaczę.Naglę zaczął dzwonić telefon.O boże to Diego...
Co ja mam robić,przecież nie odbiorę telefonu,on mnie zranił,nie moge po tym wszystkim z nim rozmawiać.Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Violka,mogę wejść?
-Czego chcesz Marco,wiesz że nie jestem w nastroju.
-Chciałem pogadać,kto to dzwonił?
-Diego-Marco jak zawsze ciekaw.
-Dlaczego nie odebrałaś?
-A dlaczego miałam odbierać.
-Racja,głupie pytanie.
-O nie znowu dzwoni.-Zaczełam panikować,krecić sie po pokoju,za Marco zabrał mi komórkę i odebrał.
"Rozmowa telefoniczna"
-Halo.
-Marco,dasz mi Violettę.
-Nie.
-Dlaczego?
-Ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać,zraniłeś ją
-Skoro ona nie chce ze mną rozmawiać jutro jestem w Buenos Aires.
-Nie waż sie do niej zbliżyć.Ona przez ciebie cierpi!! Nie jesteś jej wart.
-Marco ty nic nie rozumiesz.
-Tu nie ma nic do rozumienia zdradziłeś ją to teraz cierp tak samo jak ona a nawet gorzej. Nie pozwolę ci jej dotknąć,nie masz prawa nawet z nią rozmawiać.Jeszcze pożałujesz tego co jej zrobiłeś.-po tych słowach Marco sie rozłączył
"Koniec rozmowy"
-Dziękuje. Zawsze mogę na ciebie liczyć.Kocham cie Marco.
-Ja ciebie też siostra.-wyszedł. Nie powiedział mi tylko jednego że Diego ma zamiar jutro tu przylecieć.
Sorry że tak długo nie było rozdziału,ale miałam trzy prace klasowe, przygotowania do świąt i nauka jak zwykle następnym razem bd szybciej.Liczę na dużo komentarzy.
Wysiadłam z samolotu,ciągle miałam łzy w oczach,nie wierzyłam w to co się stało,w to że on mnie zdradził.Cała zapłakana podążałam do taksówki stojącej na parkingu,wsiadłam,nie wiedziałam gdzie jadę co mam ze sobą zrobić.Jechałam 10 min.aż w końcu dojechałam do parku,usiadłam na ławce i dalej płakałam.Po chwili poczułam rękę na ramieniu.
-Viola,co ty tutaj robisz?Dlaczego płaczesz?
-Fran,jak się cieszę że cię widzę.
-Ja tez,ale co się stało?
-Diego on...on mnie zdradził.Rozumiesz,widziałam go jak całował się z Leną.
-Z twoją kuzynką?
-Tak,ja po prostu w to nie wierze,byliśmy ze sobą tak długo, a on po prostu mnie zdradził!-coraz więcej łez napływało mi do oczu.Francesca mnie przytuliła.-Mu już na mnie nie zależy,on już mnie nie kocha,znudziłam mu się!
-Violu nie mów tak.Diego cie kocha i na pewno mu na tobie zależy.
-I w taki sposób to okazuje,zdradza mnie !?-Nie mogłam powstrzymać łez wybuchłam płaczem.
-Violetta, uspokój się,to nie jest wart tylu łez.
-Masz racje Fran.
-Gdzie teraz pójdziesz?
-Nie wiem,do domu nie pójdę bo ojciec nie chce mnie znać,a na hotel nie mam pieniędzy,bo wszystko zostawiłam w europie.
-Nie martw się,zamieszkasz ze mną Marco nie będzie miał nic przeciwko,w końcu to twój brat.-Francesca uśmiechnęła się, a ja razem z nią.
-Dziękuję Fran,za wszystko.
-Nie ma za co, no chodź bo obiad wystygnie.
Cieszę się że mam taka przyjaciółkę jak Fran,na nia zawsze mogę liczyć.
Francesca
Violetta jest strasznie załamana,nie może sie uspokoić boli ją to że właśnie jej miłość odeszła,On ją zdradził nie mogę w to uwierzyć.Co teraz?Viola chce wyjechać za tydzień do europy żeby zakończyć ten związek ,muszę jechać razem z nią.Przez całą drogę nie zamieniłyśmy ani słowa,ona wciąż płakała.Po chwili byłyśmy juz u mnie w domu.
-Violetta,uspokój się,Marco nie może zobaczyć cię w takim stanie.
-Jak mam sie uspokoić,skoro nie mogą.
-Viola,już ci mówiłam to nie jest wart tylu łez przestań płakać.
-Okey,spróbuję.
-No,dobra wchodzimy.
-Jasne
Violetta sie uspokoiła nie może się doczekać spotkania z Marco, do tej pory widzieli się tylko na Skypie.
-Kochanie wróciłam,masz gościa!!-Marco był w kuchni więc musiałam krzyczeć.
-Skarbie wiesz, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać!.
-Nawet ze mną.
-Violetta...co ty tu robisz?-Marco był wyraźnie zaskoczony nie spodziewał się tego.
-Wiesz,tęskniłam za tobą i chciałam cie odwiedzić kochany braciszku.
-Ta,ta jasne "kochany braciszku"zawsze tak mówisz jak masz problem albo jak coś się stało,no juz mów!!
-No bo,Diego....
-No mów!
-On mnie zdradził-Viola znowu się popłakała,a Marco wyraźnie jest wkurzony.
-Jak to cię zdradził!!Z kim?
-Z Leną-powiedziala cichym glosem
-Nie wierze...po tym co dla niej zrobiłaś..jak to sie stało?Powiedz.
-No więc.....
"Rano Lena jak zwykle wyszła do studio,Diego po zakupy,gdy wrócił do domu była 14.00 jak się okazało był jeszcze w pracy,o godzinie 15.30 Lena kończyła zajęcia ,a Diego jak zwykle był umówiony z kumplami,zanim wyszedł mówił że mnie kocha,że mnie nigdy nie zrani już zawsze będziemy razem,a ja jak głupia mu w to uwierzyłam po 15 min.zadzwoniła do mnie koleżanka i poprosiła abym ja zastąpiła w pracy,ja oczywiście się zgodziłam,o 16.00 przechodziłam parkiem i zauważyłam Lenę z jakimś chłopakiem,zdziwiło mnie to że ma chłopaka,podeszłam bliżej żeby mu się przyjrzeć i wtedy zauważyłam że to Diego,zaczęłam krzyczeć,on chciał się wytłumaczyć, ale mu nie dałam,uderzyłam go w twarz i poszłam do domu,zaczęłam się pakować,przyszedł Diego chciał sie wytłumaczyć,a ja wyszłam bez słowa,pojechałam na lotnisko,on już tam był ,czekał na mnie a ja ominęłam go nie odezwałam się i tak znalazłam się tutaj"
-Czyli Diego próbował się wytłumaczyć dwa razy,a do tego pojechał za tobą na lotnisko,Violetta mu naprawdę na tobie zależy-No czyli Marco sie ze mną zgadza.
-Nie mów tak gdyby mu na mnie zależało,to by mnie nie zdradzał-Violetta cała zapłakana pobiegła do swojego pokoju,ona naprawdę cierpi,ciekawe czy z Leonem tez tak było.
Marco
Diego zranił moją siostrę,nie wybaczę mu tego ,on nie jest juz moim przyjacielem,a ja tak mu ufałem,myliłem się co do niego,nie mogę patrzeć jak moja siostra cierpi.
Violetta

Co ja mam robić,przecież nie odbiorę telefonu,on mnie zranił,nie moge po tym wszystkim z nim rozmawiać.Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Violka,mogę wejść?
-Czego chcesz Marco,wiesz że nie jestem w nastroju.
-Chciałem pogadać,kto to dzwonił?
-Diego-Marco jak zawsze ciekaw.
-Dlaczego nie odebrałaś?
-A dlaczego miałam odbierać.
-Racja,głupie pytanie.
-O nie znowu dzwoni.-Zaczełam panikować,krecić sie po pokoju,za Marco zabrał mi komórkę i odebrał.
"Rozmowa telefoniczna"
-Halo.
-Marco,dasz mi Violettę.
-Nie.
-Dlaczego?
-Ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać,zraniłeś ją
-Skoro ona nie chce ze mną rozmawiać jutro jestem w Buenos Aires.
-Nie waż sie do niej zbliżyć.Ona przez ciebie cierpi!! Nie jesteś jej wart.
-Marco ty nic nie rozumiesz.
-Tu nie ma nic do rozumienia zdradziłeś ją to teraz cierp tak samo jak ona a nawet gorzej. Nie pozwolę ci jej dotknąć,nie masz prawa nawet z nią rozmawiać.Jeszcze pożałujesz tego co jej zrobiłeś.-po tych słowach Marco sie rozłączył
"Koniec rozmowy"
-Dziękuje. Zawsze mogę na ciebie liczyć.Kocham cie Marco.
-Ja ciebie też siostra.-wyszedł. Nie powiedział mi tylko jednego że Diego ma zamiar jutro tu przylecieć.
Sorry że tak długo nie było rozdziału,ale miałam trzy prace klasowe, przygotowania do świąt i nauka jak zwykle następnym razem bd szybciej.Liczę na dużo komentarzy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)