wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 2

Violetta
Dzisiaj rano dowiedziałam sie ze Diego jest w drodze do Buenos Aires I Co ja mam zrobić,Diego tu przyleci,jeszcze do tego nie wyleci stąd póki mu nie wybacze.A co jeśli mu nie wybacze i będę tego żałować zrobi mi się jeszcze gorzej.Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do dzwi ciekawe kto to?.Po 5 minutach ktos zapukał do moich dzwi,była to Fran:
-Vilu,masz gosćia?
-Tak,a kto to?
-Cześć-moim oczom ukazał się Leon nie wierzylam w to skąd on wie że przylaeciałam.Nie mogłam wydusić ani słowa,byłam bardzo zdziwiona.
-Leon...Co ty tu robisz?skąd wiesz że tu jestem?
-Widziałem ciebie z Fran,pomyślałem że wpadne ale widze że nie jestes w humorze co się stało?
-Leon nie udawaj,przecież dobrze wiesz dlaczego tu jestem,Marco ci pewnie wszystko powiedzial prawda?-wiedziałam że odpowie tak więc nie zdziwiłam     się odpowiedzią.
-Masz racje nie powinienem pytać.
-Nie powinieneś,ale skoro już jesteś może powiesz co tam u ciebie?Jak tam Lara?-Nie wiedziałam co odpowie,może się rozstali i zraniłam go tym pytaniem.
-U mnie wszystko dobrze,a Lara-jego twarz pobladła-ona.....ona jest w szpitalu-Leon uronił jedna łzę.
-Leon,przepraszam...nie wiedziałam.
-Nie przepraszaj,jak mogłas wiedzieć skoro cię tu nie było-Leon coraz bradziej posmutniał.
-Ale jak to w szpitalu,jak to się stało?-Leon nic nie odpowiedział-Wiesz jak nie chcesz mówić to nie mów.
-Ona miała wypadek...tydzien temu...spadła z motoru,mnie tam nie było,jak tam dotarłem widziałem tylko lekarzy wnoszących ja do karetki.Zapytałem się o co chodzi okazało się że jest w ciązkim stanie,potracił ja motor kiedy lezała na torze i od tamtej pory,nie obudziala się.-Leon uronił kolejna łzę.-Cieszę sie że żyje,ale czuję sie tak jak by jej nigdy nie było.
-Tak mi przykro-nie wiedziałam co powiedzieć,nie lubiłam Lary,ale zrobiło mi się jej strasznie żal.
-Kazdy tak mówi, ale to nic nie pomoże,Violu nie chcem o tym mówić.
-Rozumiem cię-Rozumiałam go doskonale,wiem jak to jest kiedy ktos kogo kochasz,leży teraz w szpitalu,a ty nie możesz z nim porozmawiać.Uroniłam łzy.
-Violu co się stało?
-Nic..tylko...jak tak teraz opowiadasz o Larze i jej wypadku,przypomniało mi się że jeszcze nie dawno mogłam stracic brata....Leon ...tak bardzo ci współczuje dobrze wiem jak to jest.-Coraz więcej łez napłyneło mi do oczu,Leon mnie mocno przytulił,próbował mnie pocieszyć,ale to nic nie dało.-Leon?
-Tak?
-Czy mogę odwiedzić z tobą Larę?
-Pewnie że tak,kiedy tylko chcesz.
-Dziękuje.
-To przyjde po ciebie jutro o 13.00 okey?
-Okey?
Leon pocalował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili zeszłam na dół,byłam bardzo głodna po całej podróży,dobrze że Marco robi kolację.

Francesca

Leon przed chwila wyszedł,a Viola ze szła na kolację,widać że jest smutna,że ćos ja męczy.Postanowiłam że nie będe zwracać na to uwagi,bo przez jedno male pytanie,moz epoczuc się jeszcze gorzej.Cała kolację przemilczeliśmy,Violetta poszła do łazienki,a Marco do Maxiego,bo miał bardzo pilna sprawę,ja usiadłam na kanapę i napisałam do Cami:

      Do;Camila
 Hey,nie wiesz może co Maxi chce od Marco?

     Od:Camila

 Cześć.Nie,niec nie wspominał.

    Do;Camila

 A Nati,tez nic nie mówiła?

  Od;Camila

 Hmm..Cos tam wspominała,ale nie martw sie nie chodzi o ciebie.

  Do:Camila

 Wiem że nie o mnie,ale od kąd Viola wróciła,zachowuje się jakos dziwnie.

  Od:Camila

 Co?!Viola wróciła,dlaczego ja nic nie wiem!!

  Do:Camila

 Serio nie wiesz?!o.O Już wszyscy o tym wiedzą.To Brodway ci nie powiedział?

  Od:Camila

 Nie,nie powiedział,to ja se z nim pogadam.Tylko jak sie czegos dowiem napisze ci.Pa :*

  Do:Camila

 Dzięki,Pa:*

Odłożyłam telefon i czekałam na Marco,Viola raczej juz nie zejdzie więc pozostało mi czekac na tego wariata.Mineło jakies 15 minut a jego dalej nie ma i co ja  mam  znim zrobic.Po chwili zeszła do mnie Viola.

-Fran mozemy pogadać?
-Jasne mow co sie stało.
-Wiedziałaś, że Lara jest w szpitalu?
-...Tak wiedziłam.
-Wiesz wydaje mi sie że to przezemnie.
-Co,dlaczego tak myślisz?
-Pamiętasz jak byłam tu 2 tygodnie temu?
-Tak i co?
-Wtedy bez wiedzy Diega spotkałam,się z Leonem i...
-I co?
-I długo rozmawialismy,on zapomniał o spotkaniu z Larą...jak się żegnalismy to przytuliłam go i pocalowalam w policzek widiała nas Lara,popłakała się i uciekła,ja powiedziałam o tym Leonowi on za nia pobiegł,widziałam ich jak się kłuca a w tedy ona powiedziała,że z nimi koniec i poszła,a Loen był cały załamany i to przeze mnie.
-Ej,nie mów tak!1
-Ale to prawda,to przezemnie był ten wypadek!!-Krzyknela i poszła na górę do pokoju,postanwiłam powiadomic o ty Leona.

  Do;Leon
 Hey Leon przepraszam że tak późno,ale Violetta ma problem i chodzi tez tu o ciebie.

  Od:Leon

 Hey Fran nic sie nie stało.Ja to tez o mnie o co chodzi?

  Do:leon

 Wiesz będzie lepiej jak przyjdziesz do mnie,wtedy ci powiem.

  Od:Leon

 Okey,zaraz będe,akurat jestem w poblizu.

  Do:Leon

 Dobra czekam.

Czekałam chwile na Leona po 5 min.juz był wszystko mu wyjaśniłam,zrozumiał dlaczego Viola tak mysli i od razu do niej poszedł. 


 Violetta
Siedziałam w pokoju i płakałam,to przezemnie Lara jest w szpitalu i to przeze mnie może umrzec.Myslałam o najgorszym,aż nagle Leon wszedł do mnie do pokoju.
-Może byś zapukał.
-Cześć Leon,fajnie że przyszedłeś,stało się coś?-aż tak jest ze mna źle-Owszem stało się,dlaczego myslisz że to przez ciebie Lara jest w szpitalu hmm?
-O to ty juz wiesz?
-No pewnie że wiem,Violu to nie jest twoja wina i nigdy nie była.
-Ale jak to jest moja wina!!-krzyknełam i sie popłakałam.
-Violetta,nie mów tak!!Tak Lara jest w szpitalu,ale nie przez Ciebie,zrozum spadła z motoru i stało sie,jak by to miała byc twoja wina skoro ty byłaś poza Buenos Aires.Nie płacz juz-on miał racje nie potrzebnie się obwiniałam,usiadłam i mocno sie wtuliłam w Leona,po chwili zasnełam.

Następnego dnia


Wstałam rano,pamietam tylko że zasnełam wtulona w Leona,jego tu nie ma chyba poszedł do domu.Poczułam piękny zapach,odrazu zrobiłam się strasznie głodna ubrałam sie w swój ulubiony 

zestaw i zbiegłam na śniadanie.Jak się okazało Francesca wyszła do Camili,a Marco został w domu.Weszłam do kuchni,gdy zobaczyłam Marco tanczącego z mopem,padłam na podłogę i śmiałam się do bólu.
-I co się śmiejesz,nigdy nie widzałaś jak ktos tanćzy z mopem!!?
-Nie aż do teraz-śmiałam się dalej gdzy do domu wróciła Francesca.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytała
-Marco tanczył z mopem!-powiedziałam dalej się śmiejąc,fran zaczeła się śmiać,a Marco wściekać
-Hahaha bradzo śmieszne,no już spadać stąd bo sniadanie nie dostaniecie-Tak jak powiedział,tak zrobiłyśmy,przez całe śniadanie ja wraz z Fran ciągle smiałyśmy się z Marco,po 5 min.ktos zapukał do drzwi....to był Leon,o jezu na maxa zapomniałam,mam z nim isc odwiedzić Larę.
-Leon?!
-Tak,nie zapomnialas może o czyś?
-Hmm....o jezu Leon przepraszam,poczekaj pięć minut zaraz wracam.
-Chwila gdzie ty idziesz?
-Przebrać się.
-Wygladasz świetnie no już idziemy!!
-Ale Leon.
-Ani słowa nie mam zamiaru czekać na ciebie.
-Dobra,dobra już idę!! 
Po 15 minutach bylismy juz w szpitalu,musiałam jak najszybciej iśc do toalety.

Leon
Czekam na Violę już 5 minut,co ona tam robi,następnym razem jej już nie wezmę.Za chwile wchodzimy do Lary,jesli sie obudziła i zobaczy Violę to juz po mnie,one się nie nawidza,a przynajmniej Lara bo Viola zrobiła się jakaś taka przygnębiona gdy usłyszała o wypadku Lary.No nareszcie idzie.
-Dłużej sie nie dało.
-Nie marudz,gdybyś wypił tyle wody,tez by to ci tyle zajeło!!No chodzmy już.
-Okey,okey-po chwili bylismy w recepji,nie wiem gdzie lezy Lara,bo ja przeniesli po operacji.-Przepraszam,gdzie leży Lara Baroni?
-A kim państwo są?
-Jestem Leon Verdas jej chłopak,a to Violetta Castillo jej....najlepsza przyjaciółka.
-Dobrze to....2 pietro sala 108
-Dziękuje
Weszliśmy do windy,i wiechaliśmy na drugie piętro Viola odrazu zaczeła krzyczeć
-Najlepsza Przyjaciółka,serio Leon?!!
-A co miałem powiedzieć,że jesteś dziweczyną której Lara nienawiadzi,Violka pomyśl trochę!!!
-Ygghh...ale ty jesteś głupi.
-Ja,ja jestem głupi,a kto związał się z kimś, kto zdradza cię na prawo i Lewo,bo chyba nie ja!!!
-Diego nie zdradza mnie na prawo i lewo!!
-Tak,to niby dlaczego jesteś w BA hmmm.....gdybym to ja był z tobą,nie zrobił bym ci tego!!
-Tak,ty to zrobiłeś....całowałeś się z Larą!!!!
-To ona mnie pocałowała.
-Przepraszam,panstwa to jest szpital proszę o ciszę.-dobrze że pojawiła się ta lekarka bo to by długo trwało.
-Dobrze,przepraszamy.
-Wiesz Leon nie odzywaj sie do mnie!!
-To ty zaczełaś!!...Ej no Violka!!Uspokuj się.-super obraziła się co ja z nią mam,mogła tu nie przylatywac by był święty spokój.Po chwili weszlismy do sali Lary.Obudziała się nareszcię,po chwili zrobiła mi więlką awanturę,gdy zobaczyła Violettę wściekła się,Viola próbowała jej cos powiedziec a ta jej nie dawała,Violetta uciekła ze szpitala.

Violetta
Nie mogę dłużej wytrzymac,nie cierpię jej,wiecej jej nie odzwiedze,a ja głupia chciałam się z nią pogodzić.Biegłam coraz szybciej aż w koncu wpadłam na.....

-------------------
Hey,Hey jak wam się podobał rozdział?Jak myślicie na kogo wpadła Viola?...Przykro mi z powodu że nikt nie dodaje komentarzy,ale jakos przeżyję.No dobra to 3 kom next rozdział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz