środa, 5 marca 2014

One Shot:Niemożliwe a jednak....



Naty i Maxi

-Tato..opowiesz nam Bajkę...
-Pewnie...ale to nie bedzie bajka...to co wam opowiem zdarzyło się naprawdę:
''Opowiem wam o pewnej dziewczynie która była samotna,nieszczęśliwa,ale pojawił się ktos kto do końca zmienił jej życie.Ona;Byla spokojną,miłą,inteligętna dziewczyną.Nie miała przyjaciół,znajomych,ani nawet rodziny,mieszkała w domu dziecka,jej rodzice zgineli w wypadku samochodowym 2 lata temu.Od tamtej pory mieszkała w Buenos Aires,była sama,nie znała tam nikogo.Natalia tak jak codzinnie szła parkiem do szkoły,uczyła się w internacie,tam wszyscy sie z niej naśmiewali,kpili z niej tylko dlatego że była inna.w pewnym momencie przechodziła koło szkoły muzycznej On beat,widziała tam wielu szczęśliwych ludzi,nikt tam nie był sam,kazdy miał kogoś,na kogo mógł liczyć,wszyscy byli tam szcześliwi,śmiali sie,spiewali,tanczyli,byli sobą.Tego właśnie brakowało Natalii,tego szcześcia,przyjaźni,nie miała nikogo,kto by dał jej to wszystko.Zamyśliła się.....wpadła na jakiegos chłopaka....znała go tylko z widzenia.
-Przepraszam-powiedziała-Nie zauważyłam cię.
-Nie to ja przepraszam...Jestem Maxi.-przedstawił sie chłopak-A ty jesteś..?
-Ja..jestem...juz spóźniona-spanikowała,z nikim wcześniej nie rozmawiała,nikt nie zwracal na nia uwagi.Nie miała kontaktu z żadną osobą.W końcu doszla do szkoły,jej dzien zaczą sie tak jak zwykle...kazdy ją wyzywał,kpił z niej..chociaz była jedna osoba która,sie z niej nie śmiała..miała na imie Lara,zwykła dziewczyna tez była sama,nie miła przyjaciół,była nieśmiała..mieszkała w bogatej rodzinie,ale nawet oni nie zwracali na nia uwagi..Lara nigdy nie mowiła że jest bogata, bo bała sie że polubia ja za to że ma pieniadze,a nie za to jaka jest.Nadszedł czas lekcji,Navarro siedziała w ostatniej ławce,nigdy sie nie zgłaszała,zawsze pracowała sama.
-Natalio,może ty nam odpowiesz na pytanie?-zapytała nauczycielka-Dlaczego właśnie w XVw. nasiliły się podróże pozamorskie?
-Ymm....em...nie wiem-nagle wszycy wybychneli smiechem,oprucz Lary.
-Oj Natalio...siadaj...To może Lara?-Lara tylko pokiwała głową na Nie.-Nie..dobrze,koniec lekcji-Przerwa obiadowa,Natalia podazyła do stołówki,wzieła hamburgera i kole,usiadła przy stoliku,zawsze siedziała sama,nikt nigdy do niej nie podchodził,aż do teraz.
-Hey,mogę sie dosiąść?-Natalia tylko pokiwała głową twierdzaco-Jestem Lara a ty pewnie jestes Natalia,zgadza sie?
-Tak-powiedziała niesmiało,nie wiedziała co ma powiedzieć,nikt wsześniej się do niej nie dosiadał.-Dlaczego to robisz?-w koncu wydusiła z siebie pierwsze pytanie.
-Ale co?
-Dlaczego siedzisz i rozmawiasz ze mna?Nikt mnie tu nie lubi,kazdy sie ze mnie nasmiewa,wszyscy tu kpią ze mnie.Uczę się tu już 2 lata a ty tak nagle podchodzisz i sie dosiadasz!Po takim czasie??.
-Chciałam cię lepiej poznać.
-Tak akurat...raczej się ze mnie pośmiać.
-Nie to nie prawda...ja tez jestem sama,nie mam żadnych przyjaciół,a moi rodzice nie zwracaja na mnie uwagi...pewnie twoi są lepsi,zawsze mają dla ciebie czas-Natalia posmutniała i uroniła jedna łzę-Powiedziałam cos nie tak?
-Nie,nie wszystko okey tylko że....ja nie mam rodziców,mieszkam w domu dziecka..
-Oł..ja nie wiedziałam..przepraszam.
-Nie musisz,tez przepraszam,że się tak zachowałam,tylko..że nikt nigdy ze mna nie rozmawiał i jakos tak dziwnie sie poczułam..-wyjasniła Natalia
-Spoko wiem jak to jest.Masz ochote wyjsć dzisiaj do kina?-Zapytała Lara..odrazu polubiła Natalie,poczuła jakby wreszcie poznała kogos,kto jest  tak podobny do niej.
-Jasne.Tylko jest problem...nie wolno mi wychodzic poza teren bidulu.
-Nie przejmuj sie tym raz na jakiś czas możesz chyba wyjść-Lara się zaśmiała.To wpadne po ciebie o 16.00 Pa.
-Pa.-Natalia sie usmiechneła, wreszcie poznała jakaś dziewczyne,bardzo ja polubiła.Była szcześliwa,to była jedyna osoba która sie z niej nie smiała,która dobrze znała jej sytuację.Mijały kolejne godziny,Navarro wróciła do domu dziecka,od razu poszła do swojego pokoju.Dochodziła 16.00 a Navarro jeszcze nie była gotowa,nie miała w co sie ubrac,nie miała zbyt dużo ciuchów...wreszcie coś znalazła,nie było to najlepsze,ale jednak coś.Opiekunowie Natalii zgodzili sie na jej wyjście,Lara juz czekała na dole.Po długim seansie,Navarro i Baroni wybrały sie do pizzeri,długo rozmawiały,bardzo sie zakumplowały,miały wiele wspólnego.Po pewnym czasie podszedł do nich pewien chłopak,był to ten sam chłopak ktorego Natalia spotkała,przed Studio.
-Witaj Laro.-przywitał się chłopak.
-Hey...to jest Natalia,a to Maxi..
-A więc tak masz na imię.
-To wy sie znacie?-Zapytała zdziwiona Lara.
-Tak..mieliśmy okazję-odpowiedziała Natalia.
-Moge sie dosiąść?
-Jasne siadaj.-powiedziała Lara
-Nie masz nic przeciwko?
-Nie...-odpowiedziała ze spuszczoną głową Natalia.
-To ja pójde po cos do picia..chcecie coś?
-Dla mnie woda..
-Sok jabłkowy.-Gdy Lara poszła po napoje,Maxi wykorzystał okazje i postanowił poznać dziewczynę...długo razem rozmawiali,po kilku godzinach wszyscy wrócili do siebie.Natalia dużo myslała o nowych znajomych,wreszcie nie była sama,miała kogos z kim,mogła pogadać.Wstała rano,umyła się,ubrała i zeszła na śniadanie,dzień zaczał sie tak jak zwykle,Navarro szła parkiem do szkoły,po drodzie spotkała Lare,razem z nia poszła do Studio spotkac się z Maxim.Były bardzo zdziwione ta szkoła była wspaniała,muzyka,śpiewy,taniec,po prostu spełnienie marzeń.Weszły do jednej z sal spotkały tam Maxiego w towarzystwie jego znajomych.
-Hey Maxi!!-powiedziały razem.
-Hey dziewczyny!!Co tu robicie?
-Przyszłyśmy cię odwiedzić...ale widzę że jestes zajęty.
-Nie,skąd jeszcze sie nie zaczeły zajęcia,wiec nic nie robimy...a właśnie to jest:Leon,Violetta,Marco,Francesca,Andres,Lena,Brodwey,Camila,Federico iLudmila.
-Miło was poznać-odpowiedziały razem.
-Ja jestem Natalia,a to jest Lara.My musimy już iść,dozoba w parku Maxi.Paa
-Pa.-Natalia wraz z Larą udały się na zajęcia do szkoły.Ich dzień był inny niż poprzednie,zgłaszały sie na lekcjach,śmiały sie,siedziały razem wszedzie gdzie sie da.Ich wspaniły dzień się zakończył,po szkole spotkały sie jeszcze z Maxim,Natalia bardzo go polubiła,co zauwazyła Lara.Po długim dniu spendzonym z przyjaciółmi Natalia wróciła do ośrodka,nie chciała tak dłuzej życ,chciałaby mieć w końcu prawdziwą rodzinę,taka ktora by ja kochała ponad życie,ktora traktowała by ja jak własną córkę.Navarro mogła tylko pomarzyć za każdym razem gdy ktoś chciał ją zaadoptować,po chwili sie rozmyślał,uważali że była zbyt cicha,niesmiała,ale w środku była inna,była pełna życia,była szczęśliwą dziewczyną mimo że tego tak nie okazywała.Mijały tygodnie Natalia i Maxi bardzo się do siebie zblizyli,mozna nawet powiedzieć że cos do siebie czuli.Lara bardzo pragneła mieć siostrę,ale nie taką malutka,tylko w swoim wieku,pomyslała żeby poprosić o adopcje pewnej dziewczyny,tak tez zrobiła.Miną miesiąc Natalia miała wreszcie rodzinę,miała siostrę,jednocześnie najleszą przyjaciółkę,zaczeły się uczuc w studio.Jednak jej szczęście nie trwało długo,Navarro uczac się w studio zakumplowa się z paczką Ludmily,Maxi i Lara się od niej odwrócili,przestali sie z nią przyjaźnić.Nati bardzo to zabolało,nie wiedziała o co im chodzi,dlaczego nie zwracaja na nia uwagi,ktoś kogo tak kochała,nagle sie od niej odsuna nie rozumiała tego,za każdym razem gdy wracała ze szkoły do domu Lara się do niej nie odzywała.Rodzice dziewczyn nie wiedziały o co chodzi nie potrafili ich rozgryść,doszli do wniosku że nic z tym nie zrobią.Mina kolejny tydzień,a Natalia dalej czuła sie samotna,powróciły stare wspomnienia,wszystkie niemiłe chwile.Nie mogła sie na niczym skupić,nie myslała na lekcjach,gdy tanczyła myliły jej sie kroki,gdy śpiewała słowła się jej przekrecały.Skonczyły się zajecia,Nati postanowiła iśc do parku,była strasznie zamyslona,po drodze spotkała swoich przyjaciół,ci nie zwracali na nia uwagi,w pewnym momencie Natalia usłyszała pisk opon,a potem widziała tylko ciemność.Jej przyjaciele widzieli cały wypadek od razu zadzwonili po karetke.Pomoc natychmiast sie pojawiła na miejscu.Lara i Maxi pojechali tuz za karetka,nie wiedzieli co się dzieje z ich przyjaciółką,Maxi widząc jak Natalie zabiera karetka poczuł ukłucie w sercu,powiedział o tym wszystkim Larze,powiedził co poczuł widząc wypadek,co czuł gdy Natalia tak bardzo się zmieniła,co czuł gdy ta stała się wredna dla ludzi,po tym jak stała sie druga Ludmilą.Lara wiedziała co dokładnie czuł jej przyjaciel,czuł to samo co Natalia gdy sie dowiedziała że Maxi traktuje ja tylko jak przyjaciółkę.Oboje byli w sobie zakochani,lecz bali się o tym powiedziedzieć.Mijały godziny Maxi wraz z Larą czekali na korytarzu na jakie kolwiek wieści...dalej nic.Po chwili z sali Natali wyszedł lekarz.
-Doktorze co z moją siostrą??-zapytała zdenerwowana.
-Przepraszam ale narazie nie mogę udzielic żadnych informacji...powiedział po czym wyszedł.Po kilku minutach pojawili się rodzice Lary.Gdy córka wytłumaczyła im wszystko,zrozumieli że zbyt mało czasu poświęcali corką,tak naprawdę jakby ich w ogóle nie było.Musiało dojść do wypadku aby przejrzeli na oczy jak złymi rodzicami byli przez te kilka lat.Co chwile do sali Natali wchodzili lekarze po czym ponownie wychodzili,przyjaciele Maxiego pojawiali się.Nagle z sali wyszedł lekarz.
-Panstwo Baroni?
-To my.-odpowiedziała Matka Lary.
-Państwa corka jest w ciężkim stanie,ma złamaną rękę,połamane żebra bardzo ciężko jej się oddycha,i jest w śpiączce.-po tych słowach,wyszyscy zbledli,nie mogli w to uwierzyć.
-Ale będzie żyła tak?-wyrwała się Lara.
-Narazie nic o tym nie możemy powiedzieć.Przykro mi.Panna Navarro...
-Baroni..
-Panna Baroni przejdzie operacje która zadecyduje o tym czy będzie żyła...przepraszam ale musze już iść.
-Można do niej wejść?
-Tak ale nie na długo.-Lara wraz z rodzicami weszła do sali siostry,usiadła przy jej łóżku,po czym zaczeła płakać.Rodzice probowali ja uspokojić...nie dali rady..Lara miała wyrzuty sumienia to przez nią to wszystko się potoczyło,to przez nią jej siostra może umrzeć.po chwili do jej sali wszedł Maxi.
-Lara jest już 22.00 powinnaś iść do domu.
-Nie..nie zostawie jej samej,to wszystko moja wina.
-Nie mów tak to nie twoja wina...idź ja z nią zostanę.-Lara wstała z miejsca zabrała swoja kurtkę i toorebkę i wyszła.Maxi siedział przy Nati,nie spuszczał z niej wzroku..dopiero teraz zrozumiał że źle postompił odwracajac sie od niej,powinien ją wspierać byc przy niej,mimo najgorszej kłótni.Wiedział że ją kocha,ale nigdy nie umiał się do tego przyznać,teraz widząc Natalie w takim stanie jest gotów zrobic wszystko,wyznac co do niej czuje,nawet gdyby miała sie juz nigdy nie obudzić.
-Natalio..to przeze mnie tu leżysz,to przezemnie możesz teraz umrzeć,nie chcialem żeby to się tak skonczyło,po prostu gdy ty zaczełas się kumplowac z Ludmilą,zmieniłaś się,byłaś taka jak ona.To mnie zabolało...widziałem ciebie codziennie,ale nigdy nie mogłem do ciebie podejść,pogadac,pośmiać się z tobą...a muszisz wiedzieć że uwielbiam twój usmiech...kiedys byłaś zupełnie inna,nieśmiała,zamknieta w sobie....to w takiej dziewczynie sie zakochałem...to do takiej dziewczyny poczułem cos czego nigdy nie czułem,to przy takiej dziewczynie byłem naprawde szczęśliwy,byłem po prostu sobą.Kocham ciebie...taką jaką jesteś,a nie taką jaką chciałabyś być.-powiedział i wstał,miał juz wychodzic z sali,gdy nagle usłyszł ciche szlochanie,odwrócił się i ujarzał piekny uśmiech Natali i te piękne brązowe oczy.Nikt nie spodziewał się tego że Nati obudzi się jeszcze przed operacja ratujacą jej życie,ale Maxi wiedział że gdzies tam w środku Natalia go słyszy,że gdzies tam jest w środku ta dziewczyna którą tak bardzo kocha.-Nati...ty...ty sie obudziłaś?!
-Tak...i słyszałam wszystko co mowiłeś-powiedziała cicho nie mogąc wydobyć z siebie juz żadnego słowa.
-Wiedziałem....wiedziałem że gdzies tam w srodku mnie słyszysz,że gdzies tam jest ta Natalia w ktorej sie zakochałem.że gdzies tam dalej jestes sobą-powiedział po czym szybko wyjął telefon i powiadomił o tym Larę,podbiegł do Nati i mocno przytulił po czym złączył ich usta w namiętbym pocałunku,ale jednego nie był pewien...czy ona tez go kocha.Oderwal się od Baroni(Natali)po czym zadał meczące go pytanie-Nati...czy ty ...Kochasz mnie??-Baroni nie wiedziała co ma powiedziec,tak kochała go ale nie umiała się do tego przyznać.
-Tak Maxi kocham cię od kąd cie pierwszy raz zobaczyłam ale...
-Ale?
-Jest ktoś,kogo nie chcę zranić,nie chce stracić.
-Kto taki?-zapytała zdziwiony brunet.
-Lara...ona....też jest w tobie zakochana...zna cię dłużej..za kazdym razem gdy wracałam do domu ona płakała,pytałam ,,co się stało?'',dlaczego płacze?A ona odpowiadała wciąż to samo''Maxi się stał,ja go kocham,ale on tego nie odwzajemnia,on kocha inną''nigdy mi nie powiedziała że chodzi o mnie.Kiedys usłyszałam waszą rozmowę i obiecałam sobie że nigdy jej nie zranię nie stanę jej na przerzkodzie.
-Dlaczego?To ciebie Maxi kocha nie mnie,ja to zrozumiem-w pewnej chwili w drzwiach pojawiła się Lara-Nie moge stanąć ci na przeszkodzie,wy się kochacie i powinniście być razem.
-Lara...ja nie chcę stracic mojej jedynej siostry...-Nati uroniła łzę.
-Nie stracisz,zawsze bede twoja siostra,a teraz zranisz mnie jedynie tym jak nie zgodzisz się być z Maxim,a wieć jak?
-Kocham cie Maxi.
-Ja tez cie kocham-powiedział i złączył na ustach Nati pocałunek.Mijały miesiące Nati i Maxi byli ze sobą szczęśliwi,zawsze byli razem,wspierali sie w każdej trudnej dla nich sytuacji,nigdy sie nie opuszczali.Teraz sa szczęsliwym małżenstwem,mają dwojkę wspaniałych dzieci,przyjaciół,prawdziwą rodzinę.Natalia nigdy nie przypuszczała że po śmierci swoich rodziców będzie taka szczęśliwa,że jej największe marzenie się spełni,myślała że to niemożliwe a jednak.KONIEC.
-Zawsze opowiadasz nam tę sama historię...nigdy się nie znudzi.Dlaczego ona jest aż taka ważna??
-Ponieważ jest wyjątkowa i może was wiele nauczyć....a tak naprawdę gdyby nie ta historia nie mielibyście tak wspaniałej rodziny.
-Wasz tata ma rację....gdyby nie to co się wydarzyło kilkanaście lat temu nie byłoby nas tutaj....nie bylibyśmy tacy szczęśliwi....A ciocia Natalia nigdy doświadczyłaby co to jest miec prawdziwa rodzinę.Zawsze kryłaby sie we własnym cieniu,a teraz Cocia Natalia i Wujek Maxi bedą żyli długo i szczęśliwie...
-Masz racje mamusiu....dzięki tej historii mam nowe marzenie skoro cioci Natalii sie spełniło może mi tez sie spełni....to wszystko jest takie niemożliwe a jednak.
..............................................
Hey to moj drugi One Shot,nie wyszedł zbyt dobrze ale ważne że jest.Powiem tylko tyle,że mnie się bardzo podoba i to jest najwazniejsze,chciałabym jednak znać wasze zdanie,więc prosze o komentarze.Rozdział pojawi się niedługo bądzcie cierpliwi.Ps:przepraszam za tak długa przerwę.

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział III cz.1

Violetta
Aż w końcu wpadłam na....Diego?!O nie tylko nie to,mogłam zostac w tym głupim szpitalu i tam się poryczeć. Probowałam go wyminac ale nie udało mi się to,Diego mnie zatrzymał.
-Violetta?!Pogadajmy..-powiedział po czym sie odwróciłam
-Nie Diego,nie mamy o czym gadać.Cześć.-powiedziłam po czym chciałam odejść ale Diego złapał mnie za
nadgarstek .
-Mamy o czym....chce ci to wszystko wyjasnić...
-Nie chce żadnych wyjaśnień....już raz przez to przechodziłam i nie chcę więcej.
-Proszę wysłuchaj mnie.
-Zostaw ja Diego..!!
-Marco,Maxi co wy tu robicie?-zapytalam.
-To co powinniśmy...Diego odczep się od niej...-powiedział Marco po czym pokazał mi abym podeszła do nich.Tak też,zrobiłam Diego nie wiedział co powiedzieć,chyba był zdziwiony tym co własnie usłyszał od swojego przyjaciela.
-Marco,jestesmy przyjaciołmi...-Marco nie dał mu dokończyć.
-Nie jesteśmy juz przyjaciółmi,po tym co zrobiłeś mojej siostrze ani ona ani ja ani nikt z nas ci nie wybaczy,zarniłeś ja..Chodz idziemy Violu...-Marco dobrze mówi nie potrafie wybaczyc Diego,juz raz przez to przechodziłam i nie mam zamiaru drugi raz.Razem z Marco i Maxim udałam się do Resto,spotkalismy tam naszych przyjacioł,od razu opowiedziałam im o całej tej sytuacji,wszyscy byli zdziwieni tym że Diego walczy o odzyskanie mnie,wcale sie im nie dziwie dawny Diego miał by to gdzieś,on się zmienil.Zaraz chwila co ja wygaduje Violka on sie nie zmienił jest taki sam jak kiedys...nie nie jest yghh,dlaczego ja sie tym tak przejmuje.Z moich rozmysleń wyrwał mnie głos Leona.
-Viola,Violetta....Violka!!!
-Co?Sorry Leon zamysliłam się.
-Zauważyłem...możemy pogadać w cztery oczy?
-Jasne,ale nie tutaj,chodzmy to studio.
-Okey
Po 10 minutach bylismy w Studio,od razu poszlismy do sali Angie.
-Violetta,dlaczego wybiegłas tak nagle ze szpitala?
-Bo Lara mnie tam nie chciała.
-Ale ja tak..-po tym co powiedział Leon zamurowało mnie.
-Jak to ty tak?Nie rozumiem..
- Tak..Lara to moja dziweczyna....ale ty jestes moją przyjaciołka i nie obchodzi mnie to czy Lara cie tam chce czy nie..ważne jest to że chciałaś ją odwiedzić..wybaczyć jej to co robiła ci przez tyle lat.
-Dopiero teraz zauważyłes że Lara mnie krzywdziła!!To gratuluje spostrzegawczości!!!-Chciałam wybiec ale Leon mnie zatrzymał.Podszedł do Keyboarda i zaczął grać ,,Podemos''
No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.                              

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz


Popłynely mi łzy,od razu wrociły wszystkie wspomnienia te dobre i te złe.Nie wiedziałam co mam powiedziec po prostu się popłakałam,Leon mnie przytulił i odprowadził do domu.Napisałam jeszcze coś w pamiętniku i poszłam spac.Snił mi sie dziwny sen a mianowice:
''Szłam powoli parkiem gdy na ''naszej ławce'' ujrzałam Leona,siedział i grał cos na gitarze postanowiłam podejść i z nim pogadać.Leon wstał,przywitał się ze mną,wziął gitarę do ręki i zaczął grac jakąś piosenke nie znałam słów,ale zaspiewałam razem z nim,w pewnym momncie Leon zbliżył się do mnie a ja do niego,juz nasze usta miały się zetknąć gdy nagle zadzwonił telefon...''
wstałam szybko i spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła do mnie Naty,natychmiast odebrałam.
''Rozmowa Telefoniczna''
-Hallo?
-Violetta,to ty?-zapytała przyjaciółka,przez telefon słyszałam jak płacze.
-Tak,Natalia,co się stało?
-Violu,mogłybyśmy się dzisiaj spotkać?-wciąż płakała
-Tak,jasne.To spotkajmy sie o 10.00 w Resto okey?
-Okey,dziękuje i przepraszam że dzwonie o 2 w nocy.
-Nic sie nie stało.Pa
-Pa
''Koniec rozmowy''
Ciekawe co się stało,Naty płakała,była czymś załamana muszę koniecznie się z nią spotkać.A teraz idę spać.

Naty
Siedziałam w Resto i czekałam na Violę,musze z nia pogadać jestem strasznie załamana,chcę się komuś wyżalić.Odkąd odeszłam od Ludmily,zaprzyjaźniłam się z Violą,to ona zawsze jest przy mnie,to ona mnie wspiera,zawsze mogę na nią liczyć i jej zaufać.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Violetty.
-Hey,Naty.
-Hey Violu.
-Mów co się stało,byłaś wczoraj strasznie załamana.
-Bo...Maxi on...on pocałował Camile na moich oczach-popłakałam się,nie mogłam  w to uwierzyć.Ale widziałam to na własne oczy jak on mógł mi to zrobić.
-Ale jak to?To niemożliwe.
-A jednak.Mam nawet zdjęcie,dał mi je Andres,do tego Maxi udawał że mnie w ogóle tam nie widział i że to Cami go pocałowała!!!!-wyjełam telefon i pokazałam Violi to zdjęcie. Violetta zrobiła zdziwioną minę.
-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Jak to co rozstać się z nim-posmutniałam.Nie mogłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądało moje życie bez Maxiego.-Mogę cię o cos po prosić?
-No jasne mów.
-Mogłabym sie do ciebie wprowadzić na kilka dni,dosłownie na tydzień obiecuję.
-No Pewnie,zawsze możesz do mnie przyjść,kiedy tylko chcesz,ale jeszcze musze pogadać z Fran.
-Okey,nie ma sprawy.
-Poczekaj,napisze do niej.

Violetta

   Do;Fran
Hey,jestem właśnie z Naty w Resto i mam takie jedno pytanie,może się do nas Naty wprowadzić na kilka dni,pokłóciła się z Maxim i nie ma co z sobą zrobic więc jak?

  Od;Fran
Hey,no jasne.O co chodzi dokładnie?

  Do;Fran
Zaraz wracam do domu,wszystko ci opowiem dzięki.Pa:*

  Od:Fran
Okey,czekam.Pa:*

-I co?-zapytała mnie przyjaciołka
-Zgodziła się.
-Okey,dziękuję-powiedziała po czym mnie mocno przytuliła powiedziała że wpadnie wieczorem i poszła.Ja postanowiłam wrócić do domu,gdy byłam na miejscu,Fran o wszystko zaczeła pytać.Opowiedziałam jej wszystko dokładnie,była zdziwiona tym co własnie usłyszała.

Naty

Po spotkaniu z Vilu,wróciłam do domu.Od razu zaczęłam pakowac walizki.W pewnym momencie do pokoju wszedł Maxi.
-Naty,co ty robisz?
-Nie widzisz wyprowadzam się.
-Co? Dokąd?
-Do Violetty.
-Dlaczego?Naty myślałem że już mi wybaczyłaś że jest wszystko okey.
-To źle myślałeś,nie moge zostać tu po tym, co mi zrobiłeś!!I to nie był pierwszy raz!!Myślałam że mnie kochasz,widocznie się myliłam!!
-Naty,ale ja cię kocham!
-I tak to okazujesz,całujesz się z inną!!Ty kochasz Camilę prawda?-nie dostałam odpowiedzi-Wiedziałam.
-Naty,zaczekaj.
-Nie Maxi,z nami koniec!!-powiedziałam po czym wyszłam z domu usłyszałam tylko ciche,,przepraszam''ale jedno przepraszam niczego nie naprawi.Wsiadłam do samochodu,od razu udałam się do domu przyjaciółek. Wpusciły mnie do srodka,wszystko im opowiedziałam,nie spodziewały się ze Maxi jest zdolny do czgoś takiego,a jednak,widocznie nie znały go tak dobrze.Chwile jeszcze rozmawiałyśmy,zjadłyśmy kolację po czym udalismy się do swoich pokoi,nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o Maxim i o tym co mi zrobił.Około 1 w nocy zasnęłam.Wstałam wcześnie rano i zeszłam na dół,był tam tylko Marco,widocznie dziewczyny jeszcze spały.Zjadłam sniadanie i wyszłam do studio lekcje zaczynały się dopiero za godzine ale nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu musiałam sie przejść. Weszłam do sali Angie,podeszłam do keyboardu i zaczełam coś grać,nigdy mi nie wychodziło pisanie piosenek ale tym razem było inaczej,napisałam ją z mysla o Maxim,po chwili do sali weszła Ludmila.
-Naty,co ty tu robisz?Wyjdz  stąd,chcę pocwiczyć.
-Ta jasne już idę...głupia blondynka-powiedziałam cicho ale i tak usłyszała
-Co takiego?
-Nic.Pa-wyszłam z sali i wpadłam na Maxiego czemu ja mam takiego pecha.

Maxi
Właśnie wchodziłem do studio gdy wpadłem na Naty.Cieszyłem się z tego poniewaz chciałem jej wszystko wytłumaczyć.Kocham ja i nie przezyję jeżeli mi nie wybaczy.
-Przepraszam-powiedziała-O a jednak nie.Cześć.
-Naty?!
-Co?
-Proszę wysłuchaj mnie..
-Okey masz 2 minuty.
-Sluchaj,już ci mowiłem to nie ja pocałowałem Camile tylko ona mnie,zrozum nie zrobilbym ci tego,za bardzo cię kocham proszę wybacz mi.Nie wiem co zrobię jak mi nie wybaczysz,nie mogę żyć bez ciebie,przy tobie czuję się szczęśliwy,gdy nie ma ciebie obok mnie czuję jakbym stracił cząstkę mojego życia,własciwie już straciłem,to z toba chce byc,to z tobą chce przejść przez wszystkie trudne chwile.To ty jesteś,byłaś i będziesz moją miłością.Natalio Navarro KOCHAM CIĘ i zrobie wszystko żebyś mi wybaczyła.-po tych slowach popłakałam się,Maxi pierwszy raz mówił do mnie w taki sposob,czułam jakbym znowu była pełna życia pełna miłości.Ale nie moge z nim być.










wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 2

Violetta
Dzisiaj rano dowiedziałam sie ze Diego jest w drodze do Buenos Aires I Co ja mam zrobić,Diego tu przyleci,jeszcze do tego nie wyleci stąd póki mu nie wybacze.A co jeśli mu nie wybacze i będę tego żałować zrobi mi się jeszcze gorzej.Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do dzwi ciekawe kto to?.Po 5 minutach ktos zapukał do moich dzwi,była to Fran:
-Vilu,masz gosćia?
-Tak,a kto to?
-Cześć-moim oczom ukazał się Leon nie wierzylam w to skąd on wie że przylaeciałam.Nie mogłam wydusić ani słowa,byłam bardzo zdziwiona.
-Leon...Co ty tu robisz?skąd wiesz że tu jestem?
-Widziałem ciebie z Fran,pomyślałem że wpadne ale widze że nie jestes w humorze co się stało?
-Leon nie udawaj,przecież dobrze wiesz dlaczego tu jestem,Marco ci pewnie wszystko powiedzial prawda?-wiedziałam że odpowie tak więc nie zdziwiłam     się odpowiedzią.
-Masz racje nie powinienem pytać.
-Nie powinieneś,ale skoro już jesteś może powiesz co tam u ciebie?Jak tam Lara?-Nie wiedziałam co odpowie,może się rozstali i zraniłam go tym pytaniem.
-U mnie wszystko dobrze,a Lara-jego twarz pobladła-ona.....ona jest w szpitalu-Leon uronił jedna łzę.
-Leon,przepraszam...nie wiedziałam.
-Nie przepraszaj,jak mogłas wiedzieć skoro cię tu nie było-Leon coraz bradziej posmutniał.
-Ale jak to w szpitalu,jak to się stało?-Leon nic nie odpowiedział-Wiesz jak nie chcesz mówić to nie mów.
-Ona miała wypadek...tydzien temu...spadła z motoru,mnie tam nie było,jak tam dotarłem widziałem tylko lekarzy wnoszących ja do karetki.Zapytałem się o co chodzi okazało się że jest w ciązkim stanie,potracił ja motor kiedy lezała na torze i od tamtej pory,nie obudziala się.-Leon uronił kolejna łzę.-Cieszę sie że żyje,ale czuję sie tak jak by jej nigdy nie było.
-Tak mi przykro-nie wiedziałam co powiedzieć,nie lubiłam Lary,ale zrobiło mi się jej strasznie żal.
-Kazdy tak mówi, ale to nic nie pomoże,Violu nie chcem o tym mówić.
-Rozumiem cię-Rozumiałam go doskonale,wiem jak to jest kiedy ktos kogo kochasz,leży teraz w szpitalu,a ty nie możesz z nim porozmawiać.Uroniłam łzy.
-Violu co się stało?
-Nic..tylko...jak tak teraz opowiadasz o Larze i jej wypadku,przypomniało mi się że jeszcze nie dawno mogłam stracic brata....Leon ...tak bardzo ci współczuje dobrze wiem jak to jest.-Coraz więcej łez napłyneło mi do oczu,Leon mnie mocno przytulił,próbował mnie pocieszyć,ale to nic nie dało.-Leon?
-Tak?
-Czy mogę odwiedzić z tobą Larę?
-Pewnie że tak,kiedy tylko chcesz.
-Dziękuje.
-To przyjde po ciebie jutro o 13.00 okey?
-Okey?
Leon pocalował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili zeszłam na dół,byłam bardzo głodna po całej podróży,dobrze że Marco robi kolację.

Francesca

Leon przed chwila wyszedł,a Viola ze szła na kolację,widać że jest smutna,że ćos ja męczy.Postanowiłam że nie będe zwracać na to uwagi,bo przez jedno male pytanie,moz epoczuc się jeszcze gorzej.Cała kolację przemilczeliśmy,Violetta poszła do łazienki,a Marco do Maxiego,bo miał bardzo pilna sprawę,ja usiadłam na kanapę i napisałam do Cami:

      Do;Camila
 Hey,nie wiesz może co Maxi chce od Marco?

     Od:Camila

 Cześć.Nie,niec nie wspominał.

    Do;Camila

 A Nati,tez nic nie mówiła?

  Od;Camila

 Hmm..Cos tam wspominała,ale nie martw sie nie chodzi o ciebie.

  Do:Camila

 Wiem że nie o mnie,ale od kąd Viola wróciła,zachowuje się jakos dziwnie.

  Od:Camila

 Co?!Viola wróciła,dlaczego ja nic nie wiem!!

  Do:Camila

 Serio nie wiesz?!o.O Już wszyscy o tym wiedzą.To Brodway ci nie powiedział?

  Od:Camila

 Nie,nie powiedział,to ja se z nim pogadam.Tylko jak sie czegos dowiem napisze ci.Pa :*

  Do:Camila

 Dzięki,Pa:*

Odłożyłam telefon i czekałam na Marco,Viola raczej juz nie zejdzie więc pozostało mi czekac na tego wariata.Mineło jakies 15 minut a jego dalej nie ma i co ja  mam  znim zrobic.Po chwili zeszła do mnie Viola.

-Fran mozemy pogadać?
-Jasne mow co sie stało.
-Wiedziałaś, że Lara jest w szpitalu?
-...Tak wiedziłam.
-Wiesz wydaje mi sie że to przezemnie.
-Co,dlaczego tak myślisz?
-Pamiętasz jak byłam tu 2 tygodnie temu?
-Tak i co?
-Wtedy bez wiedzy Diega spotkałam,się z Leonem i...
-I co?
-I długo rozmawialismy,on zapomniał o spotkaniu z Larą...jak się żegnalismy to przytuliłam go i pocalowalam w policzek widiała nas Lara,popłakała się i uciekła,ja powiedziałam o tym Leonowi on za nia pobiegł,widziałam ich jak się kłuca a w tedy ona powiedziała,że z nimi koniec i poszła,a Loen był cały załamany i to przeze mnie.
-Ej,nie mów tak!1
-Ale to prawda,to przezemnie był ten wypadek!!-Krzyknela i poszła na górę do pokoju,postanwiłam powiadomic o ty Leona.

  Do;Leon
 Hey Leon przepraszam że tak późno,ale Violetta ma problem i chodzi tez tu o ciebie.

  Od:Leon

 Hey Fran nic sie nie stało.Ja to tez o mnie o co chodzi?

  Do:leon

 Wiesz będzie lepiej jak przyjdziesz do mnie,wtedy ci powiem.

  Od:Leon

 Okey,zaraz będe,akurat jestem w poblizu.

  Do:Leon

 Dobra czekam.

Czekałam chwile na Leona po 5 min.juz był wszystko mu wyjaśniłam,zrozumiał dlaczego Viola tak mysli i od razu do niej poszedł. 


 Violetta
Siedziałam w pokoju i płakałam,to przezemnie Lara jest w szpitalu i to przeze mnie może umrzec.Myslałam o najgorszym,aż nagle Leon wszedł do mnie do pokoju.
-Może byś zapukał.
-Cześć Leon,fajnie że przyszedłeś,stało się coś?-aż tak jest ze mna źle-Owszem stało się,dlaczego myslisz że to przez ciebie Lara jest w szpitalu hmm?
-O to ty juz wiesz?
-No pewnie że wiem,Violu to nie jest twoja wina i nigdy nie była.
-Ale jak to jest moja wina!!-krzyknełam i sie popłakałam.
-Violetta,nie mów tak!!Tak Lara jest w szpitalu,ale nie przez Ciebie,zrozum spadła z motoru i stało sie,jak by to miała byc twoja wina skoro ty byłaś poza Buenos Aires.Nie płacz juz-on miał racje nie potrzebnie się obwiniałam,usiadłam i mocno sie wtuliłam w Leona,po chwili zasnełam.

Następnego dnia


Wstałam rano,pamietam tylko że zasnełam wtulona w Leona,jego tu nie ma chyba poszedł do domu.Poczułam piękny zapach,odrazu zrobiłam się strasznie głodna ubrałam sie w swój ulubiony 

zestaw i zbiegłam na śniadanie.Jak się okazało Francesca wyszła do Camili,a Marco został w domu.Weszłam do kuchni,gdy zobaczyłam Marco tanczącego z mopem,padłam na podłogę i śmiałam się do bólu.
-I co się śmiejesz,nigdy nie widzałaś jak ktos tanćzy z mopem!!?
-Nie aż do teraz-śmiałam się dalej gdzy do domu wróciła Francesca.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytała
-Marco tanczył z mopem!-powiedziałam dalej się śmiejąc,fran zaczeła się śmiać,a Marco wściekać
-Hahaha bradzo śmieszne,no już spadać stąd bo sniadanie nie dostaniecie-Tak jak powiedział,tak zrobiłyśmy,przez całe śniadanie ja wraz z Fran ciągle smiałyśmy się z Marco,po 5 min.ktos zapukał do drzwi....to był Leon,o jezu na maxa zapomniałam,mam z nim isc odwiedzić Larę.
-Leon?!
-Tak,nie zapomnialas może o czyś?
-Hmm....o jezu Leon przepraszam,poczekaj pięć minut zaraz wracam.
-Chwila gdzie ty idziesz?
-Przebrać się.
-Wygladasz świetnie no już idziemy!!
-Ale Leon.
-Ani słowa nie mam zamiaru czekać na ciebie.
-Dobra,dobra już idę!! 
Po 15 minutach bylismy juz w szpitalu,musiałam jak najszybciej iśc do toalety.

Leon
Czekam na Violę już 5 minut,co ona tam robi,następnym razem jej już nie wezmę.Za chwile wchodzimy do Lary,jesli sie obudziła i zobaczy Violę to juz po mnie,one się nie nawidza,a przynajmniej Lara bo Viola zrobiła się jakaś taka przygnębiona gdy usłyszała o wypadku Lary.No nareszcie idzie.
-Dłużej sie nie dało.
-Nie marudz,gdybyś wypił tyle wody,tez by to ci tyle zajeło!!No chodzmy już.
-Okey,okey-po chwili bylismy w recepji,nie wiem gdzie lezy Lara,bo ja przeniesli po operacji.-Przepraszam,gdzie leży Lara Baroni?
-A kim państwo są?
-Jestem Leon Verdas jej chłopak,a to Violetta Castillo jej....najlepsza przyjaciółka.
-Dobrze to....2 pietro sala 108
-Dziękuje
Weszliśmy do windy,i wiechaliśmy na drugie piętro Viola odrazu zaczeła krzyczeć
-Najlepsza Przyjaciółka,serio Leon?!!
-A co miałem powiedzieć,że jesteś dziweczyną której Lara nienawiadzi,Violka pomyśl trochę!!!
-Ygghh...ale ty jesteś głupi.
-Ja,ja jestem głupi,a kto związał się z kimś, kto zdradza cię na prawo i Lewo,bo chyba nie ja!!!
-Diego nie zdradza mnie na prawo i lewo!!
-Tak,to niby dlaczego jesteś w BA hmmm.....gdybym to ja był z tobą,nie zrobił bym ci tego!!
-Tak,ty to zrobiłeś....całowałeś się z Larą!!!!
-To ona mnie pocałowała.
-Przepraszam,panstwa to jest szpital proszę o ciszę.-dobrze że pojawiła się ta lekarka bo to by długo trwało.
-Dobrze,przepraszamy.
-Wiesz Leon nie odzywaj sie do mnie!!
-To ty zaczełaś!!...Ej no Violka!!Uspokuj się.-super obraziła się co ja z nią mam,mogła tu nie przylatywac by był święty spokój.Po chwili weszlismy do sali Lary.Obudziała się nareszcię,po chwili zrobiła mi więlką awanturę,gdy zobaczyła Violettę wściekła się,Viola próbowała jej cos powiedziec a ta jej nie dawała,Violetta uciekła ze szpitala.

Violetta
Nie mogę dłużej wytrzymac,nie cierpię jej,wiecej jej nie odzwiedze,a ja głupia chciałam się z nią pogodzić.Biegłam coraz szybciej aż w koncu wpadłam na.....

-------------------
Hey,Hey jak wam się podobał rozdział?Jak myślicie na kogo wpadła Viola?...Przykro mi z powodu że nikt nie dodaje komentarzy,ale jakos przeżyję.No dobra to 3 kom next rozdział.